FELIETON: Precz marudom… czyli dlaczego chciałabym, żeby Górnik pokonał Legię

05.12.2014
Przyznaję uczciwie – o tej porze roku często siedząc na stadionie żałuję, że nie oglądam meczu w domowych pieleszach… Gdy przymarzasz do krzesełka i kapie ci z nosa ciężko skupić się na niuansach taktycznych… Szczęśliwie kwestia ta dotyczy raczej zimowych sparingów niż meczów o stawkę, ale o tym kiedy indziej…
Mecz Górnika z Legią to jeden z tych, w przypadku których dylematów nie ma – jeśli mogę, to zawsze oglądam na żywo – nawet jeśli pada śnieg, wieje halny i nadciąga tornado. Nie ma znaczenia pogoda, temperatura, pora dnia… jest w atmosferze tego pojedynku coś interesującego: w moim odczuciu wyzwala emocje nieco tylko mniejsze niż Wielkie Derby Śląska.
 

Legia – mówiąc delikatnie – nie należy do najbardziej lubianych klubów w Polsce. Z wielu powodów: historycznych, politycznych, terytorialnych. Pewnie każdy ma jakieś własne. Gdzieś w tym wszystkim jest też nutka zazdrości: potężny klub z pięknym stadionem, mocnym składem, rzeszą kibiców, do tego jak na polskie warunki bajecznie bogaty – nic dziwnego, że tylko na nielicznych boiskach legionistów witają brawa, a nie gwizdy.
 

Z ręką na sercu – ilu kibiców piłkarskich spoza Warszawy zmartwiła niechlubna afera z Bereszyńskim i panią kierownik w głównych rolach? Pewnie niewielu. Choć przecież dramat Legii był w dużej mierze nieszczęściem całego polskiego futbolu (punkty rankingowe, lata oczekiwania na występ polskiego zespołu w Lidze Mistrzów). Rozmawiałam na ten temat z wieloma osobami i wszystkie mówiły to samo: dobrze im tak! Sami są sobie winni!
 

Ja też nie jestem fanką Legii, ale z zupełnie innego powodu. Znają go pewnie wszyscy dziennikarze, którzy mieli do czynienia ze stołeczną drużyną, a nie pracują w stacji mającej wyłączne prawa do pokazywania meczów ekstraklasy: legioniści z jakiejś niewytłumaczalnej dla mnie przyczyny praktycznie nie udzielają wywiadów.
 

Relacja prasowa, radiowa czy telewizyjna z jakiegokolwiek meczu bez wywiadów jest niepełna, żeby nie powiedzieć nudna. W mojej opinii pomeczowe wypowiedzi zawodników czy trenerów są wręcz jej najciekawszą częścią. Dlatego dziennikarze po końcowym gwizdku gromadzą się w strefie mieszanej… i czekają.
 

… Stoisz i czekasz, zawodnicy zaczynają schodzić z murawy, a Ty przyglądasz się twarzom próbując wyczytać z nich towarzyszące danemu piłkarzowi emocje… Zatrzyma się? Będzie chciał rozmawiać czy nie? Poświęci Ci kilka chwil czy przemknie do szatni?
 

W każdym zespole są zawodnicy, którzy nie przepadają za udzielaniem wywiadów – z różnych powodów. Zdarzają się też tacy, którzy w danym meczu zagrali słabiej i nie mają ochoty opowiadać o tym przed kamerami. Zazwyczaj to odosobnione przypadki… ale nie w Legii.
 

W drużynie ze stolicy prawie wszyscy piłkarze cierpią na wyjątkową przypadłość: dziennikarzowstręt. Objawia się ona różnie: mimowolnym grymasem, przyspieszonym krokiem w okolicach szatni czy w skrajnych przypadkach jawną nieuprzejmością. Co oczywiste, choroba nasila się po przegranych meczach, ale występuje także niezwykle często po zwycięstwach.
 

Szczerze mówiąc – niesamowicie mnie to irytuje. Praca piłkarza nie kończy się równo z końcowym gwizdkiem sędziego, udzielanie wywiadów jest jej częścią. Dotyczy to wszystkich – mistrzów Polski także.
 

Ostatnio na pomeczową rozmowę z jednym z legionistów (po wygranym spotkaniu) czekałam 35 (słownie: trzydzieści pięć) minut. Nie odmówił otwarcie – jak znakomita większość jego kolegów z drużyny – ale powiedział, że najpierw musi się wykąpać. Wywiad trwał trzy minuty.
 

Czy Górnik może dziś pokonać Legię? Przy Roosevelta wierzą, że tak. Mają w pamięci zeszłoroczny mecz pucharowy (ależ to było piękne zwycięstwo!) i jesienny remis na Łazienkowskiej. Mistrz też miewa słabsze dni, oszczędza niektórych zawodników na europejskie puchary i wreszcie – na tym przecież polega urok futbolu, że czasem Dawid okazuje się sprytniejszy od Goliata.
 

Górnik potrzebuje tego zwycięstwa. Dla lepszego samopoczucia, dla poprawy atmosfery wokół klubu, dla podbudowania pewności siebie. I oczywiście z przyczyn zupełnie prozaicznych, jak zdobycie trzech punktów i poprawa sytuacji w tabeli. No i zwycięstwo gospodarzy ułatwi pracę dziennikarzom – piłkarze Górnika będą chętniej udzielać wywiadów. Bo ci z Legii tak czy inaczej będą marudzić…



Olga Rybicka
Reporterka sportowa
TVP Katowice



 

źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również