FELIETON: Pierwsza liga bez reformy

23.05.2014
Ekstraklasa ciekawsza dzięki reformie? Tak, ale na jej zapleczu emocji dużo więcej i to bez reformy... Podoba mi się reforma ekstraklasy. Sporo się dzieje, niewiele jest meczów o nic, rozgrywki nabrały kolorytu. Patrząc jednak na to, co dzieje się w tym sezonie na finiszu pierwszej ligi można stwierdzić, że i bez reformy trafiają się emocjonujące końcówki.
To nie pierwszy sezon, gdy wyścig o ekstraklasę toczy się w tempie pełzających żółwi. Faworyci przegrywają, trwonią przewagi i dziś - na trzy kolejki przed końcem - trudno z jakąkolwiek dozą pewności wytypować dwie drużyny, które trafią w szeregi najlepszych. Na placu boju pozostało pięć zespołów (piąta Olimpia do lidera z Łęcznej traci osiem punktów, ale do drugiego Bełchatowa już tylko pięć). I praktycznie każda kolejna seria spotkań wywraca tabelę do góry nogami.

PGE GKS był już jedną nogą w ekstraklasie, bełchatowianie w ostatnich meczach rozdają jednak punkty na prawo i lewo, wyciągając pomocną dłoń do rywali. A ci nie próżnują - Górnicy z Łęcznej awansowali na pozycję lidera, a Dolcan i Arka już depczą faworytowi po piętach. Emocji czeka nas sporo, bo wielka piątka zagra jeszcze mecze między sobą, ponadto Olimpia w ostatniej kolejce zmierzy się z „pogromcą gigantów”- Energetykiem ROW… A dla rybniczan będzie to prawdopodobnie mecz o życie.

Jeśli ciekawie jest na górze, to jak określić to, co dzieje się na dole? W walkę o utrzymanie wciąż jeszcze uwikłanych jest siedem zespołów. Siedem - los Okocimskiego jest już bowiem przypieczętowany i podopieczni Roberta Orłowskiego i Krzysztofa Przytuły na pewno w przyszłym sezonie zagrają szczebel niżej. Zostały trzy zagrożone miejsca i siedmiu „chętnych”. Ostatnią bezpieczną pozycję zajmuje w tej chwili GKS Tychy, ale jego przewaga nad kreską jest niewielka. Z przykrością muszę stwierdzić, że szanse na to, że utrzymają się oba zespoły z naszego regionu są minimalne - jeśli rybniczanie zdołają opuścić tonący okręt, to najprawdopodobniej stanie się to kosztem zespołu z Tychów. Podopieczni Jana Furlepy tracą do GKS-u dwa punkty, a do końca sezonu zagrają kolejno z Puszczą Niepołomice (wyjazd), Chojniczanką (u siebie) i z Olimpią w Grudziądzu. Tyszan czekają odpowiednio mecze z Okocimskim (w Jaworznie), GKS-em Katowice (na Bukowej) i u siebie z Miedzią Legnica. Terminarz podobny. Rybniczanie dwukrotnie zagrają na wyjeździe, ale paradoksalnie na obcych stadionach radzą sobie nieco lepiej. Co do GKS-u… ich dyspozycję akurat naprawdę trudno przewidzieć.

Istnieje oczywiście scenariusz idealny, wedle którego zarówno GKS, jak i Energetyk ROW zostają w pierwszej lidze, a pogodzić nasze zespoły może… Chojniczanka. Drużyna z Chojnic zajmuje w tej chwili miejsce trzynaste, tuż przed tyszanami, ale terminarz w końcówce sezonu ma naprawdę zabójczy: oprócz wspomnianego już meczu w Rybniku pojedynki z Arką Gdynia i Dolcanem Ząbki. Być może więc to zespół z małego miasta w województwie pomorskim walcząc o przetrwanie równocześnie będzie rozdawać karty i na górze, i na dole…

Jedno jest pewne: szykuje się naprawdę emocjonująca końcówka sezonu na zapleczu ekstraklasy. I coś mi mówi, że bez względu na arcytrudną sytuację rybniccy kibice jeszcze nie powinni przywdziewać żałoby i przymierzać się do wyjazdów do Poznania, Wałbrzycha, Pruszkowa czy Puław. Tak grająca drużyna powinna zachować miejsce między jedną a drugą reformowaną ligą.

Olga Rybicka
Reporterka sportowa
TVP Katowice
 
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również