FELIETON: Euforia nie na miejscu

03.06.2015
Sam już nie wiem. Dobrze to, czy może jednak źle? Wypada, czy nie wypada? Ma to sens, czy też mija się kompletnie z celem? Jak do tego podejść? Co będzie właściwe? A może Wy – drodzy czytelnicy – pomożecie podjąć tą decyzję?
Łukasz Laskowski/pressfocus.pl
O co konkretnie chodzi? O błahą w sumie sprawę, która jednak zasiała wczoraj ziarno wątpliwości w schemacie mojego myślenia i którą, w związku z tym, postanowiłem się z Wami podzielić. Na początek parę zdań, tytułem wstępu:

Gliwicki Piast, remisując wczoraj w Bydgoszczy, utrzymał się ostatecznie w Ekstraklasie, więc podczas sezonu 2015/16 ponownie zobaczymy niebiesko-czerwonych wśród najlepszych, piłkarskich zespołów w Polsce.
Fajnie, bo nas – Ślązaków – zawsze powinno cieszyć to, że mamy znaczącą reprezentację klubową w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju.

Mniejsza w tym momencie o styl, w jakim to utrzymanie zapewniły sobie „Piastunki”. Ani za czasów trenera Pereza Garcii, ani teraz gdy drużyną dowodzi Radoslav Latal, gliwicki zespół nie oczarowywał nas swoją grą. Pokusiłbym się nawet o taki wniosek, że gdyby nie indywidualne umiejętności kilku kluczowych graczy, dzisiaj być może to Piast byłby na miejscu „Brunatnych” z Bełchatowa.
W Gliwicach mieli jednak zdecydowanie wybijającego się ponad ligową szarzyznę Vassiljeva, był potrafiący zagrać ładnie technicznie Badia, był wreszcie niebywale skuteczny w tym roku Wilczek i Ekstraklasa w mieście nad Kłodnicą zostaje.

Jak już napisałem wyżej – fajnie. I miło. Dobrze dla Śląska. Tylko (i w tym momencie przejdę już stricte do meritum sprawy) czy wypada się cieszyć z tego utrzymania aż tak, jak czynili to zawodnicy „Piastunek” po zwycięskim – czy aby na pewno – remisie na Stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka?

Zobaczmy sobie jak wyglądała szatnia gości w kilka chwil po zakończeniu zremisowanego bezbramkowo (sic!) meczu z zespołem, który najprawdopodobniej w najbliższy piątek opuści szeregi najlepszych ekip w naszym kraju.
 

A tak Niebiesko-czerwoni cieszyli się po wczorajszym meczu z utrzymania w Ekstraklasie :)

Posted by Piast Gliwice on 3 czerwca 2015

Ja rozumiem – emocje, atmosfera w drużynie, mimo wszystko satysfakcja z osiągnięcia założonych przed spotkaniem celów. No, ale żeby aż tak?!
Podopieczni Radoslava Latala świętowali utrzymanie Piasta w Ekstraklasie z równie wielkim entuzjazmem, jakby sięgnęli po jakieś krajowe trofeum. Nie wiem, powiedzmy po Puchar Polski.

Prawda jest natomiast taka, iż wywalczyli utrzymanie po słabiutkim występie, w którym głównie ograniczali się do murowania własnej bramki. Nie dali rady strzelić gola zespołowi, który jest klasyfikowany w tabeli o parę miejsc niżej. Inna sprawa, że akurat ta sztuka w Bydgoszczy, podczas ligowego meczu, piłkarzom Piasta nie udała się jeszcze nigdy.

Reasumując i biorąc pod uwagę cały sezon, a nie tylko wczorajszy występ, zespół zapewnił sobie ligowy byt ze sporym trudem, w dość miernym stylu. Tymczasem jego zawodnicy radują się z tego faktu zdecydowanie niewspółmiernie do osiągniętego wyniku.
I jak tu potem oczekiwać od takich piłkarzy walki o wyższe cele, skoro potrafią się oni zadowolić realizacją tych miałkich? Jak wierzyć w progres skoro wydaje się, że nikt go specjalnie nie potrzebuje?

A może to ja jestem w tym miejscu w błędzie? Może to nie do końca trafione wnioski? Może trzeba się cieszyć z całych sił, nawet z utrzymania w takim stylu? Zapraszam Was do dyskusji. Każda opinia zawsze warta jest wysłuchania.

PS. Czy tylko ja mam wrażenie, że parę osób w szatni Piasta jakby nie do końca podziela huraoptymizm większości, a nawet czuje się tą sytuacją jakby nieco... zażenowana?

źródło: SportSlaski.pl
autor: Miłosz Karski

Przeczytaj również