FELIETON: Blisko, coraz bliżej… finały Polskiej Hokej Ligi na finiszu

01.04.2015
Najpóźniej za trzy dni poznamy mistrza Polski w hokeju na lodzie. Kto to będzie? Konia z rzędem temu, kto przewidzi wynik tej rywalizacji. Po czterech meczach jest 2 do 2 i żaden zespół nie wysunął się na czoło nawet o milimetr.
Dotychczasowe spotkania mogły rozczarować, jeśli ktoś oczekiwał pięknej gry, zapierających dech w piersi akcji i widowiskowych bramek. Na tafli rządzą raczej żelazna taktyka i uważna gra w obronie, każda z drużyn czyha na błąd rywala, bo ta jedna pomyłka może rozstrzygnąć losy meczu.

Po intensywnej, porywającej, pełnej emocji rywalizacji półfinałowej z ustępującymi mistrzami Polski z Sanoka wielu ekspertów przyznawało już hokeistom GKS-u Tychy złote medale. Oparta na reprezentantach kraju drużyna ze Stadionu Zimowego miała być zdecydowanym faworytem w finale, choć to przecież jastrzębianie wygrali sezon zasadniczy. Pierwszy mecz zdawał się to potwierdzać- goście wygrali na Jastorze, błyskawicznie odbierając rywalowi przewagę własnego lodowiska. Kolejne spotkania pokazały jednak, że to wszystko nie będzie wcale takie proste.

To, co na mnie robi ogromne wrażenie w tej rywalizacji, to postawa kibiców. Podczas wszystkich spotkań - bez względu na miejsce ich rozgrywania - obecni byli fani obu drużyn i okazało się, że mogą wspólnie stworzyć niezapomnianą oprawę całego widowiska. Bez awantur, bez obrzucania się wyzwiskami i przedmiotami.

Mogłabym spokojnie zachwycać się tą rywalizacją i niecierpliwie oczekiwać kolejnych meczów, gdyby nie jedna sprawa: dokonane „last minute” zmiany w terminarzu. Wczoraj oba kluby wydały wspólne oświadczenie, w którym czytamy, że szanując względy religijne nie chcą rozgrywać meczów nr 6 i 7 odpowiednio w piątek (3.04) i niedzielę (5.04). A ponieważ ich prośba o przełożenie tych meczów spotkała się z odmową władz ligi, przełożą je na własną rękę…

Mówiąc szczerze: lektura tego oświadczenia trochę mnie rozbawiła, bardziej jednak zdenerwowała. Mówiąc bez ogródek: to było wyjątkowo głupie. Rozumiem argumenty: Wielki Tydzień to wyjątkowy czas dla katolików, Wielki Piątek nie jest odpowiednim dniem na świętowanie ewentualnego zwycięstwa i tytułu. Oczywiście, że tak. Tylko, że to wszystko działo się o jakiś tydzień za późno. Przynajmniej o tydzień, bo terminarz znany był od wielu miesięcy. Robienie takiego zamieszania w ostatniej chwili nikomu nie wyszło na dobre, bo aby zadowolić wszystkie strony, najważniejsze mecze sezonu, decydujące o złotych medalach, odbędą się teraz dzień po dniu. Poza tym sama świetnie pamiętam, że przed dwoma laty decydujący siódmy mecz odbył się w Jastrzębiu w Wielki Piątek… I nikt wtedy nie protestował…

I jeszcze jedno: ramówki telewizyjne nie powstają z dnia na dzień- są układane z naprawdę dużym wyprzedzeniem. Decyzja obu klubów mogła spowodować brak transmisji z decydujących meczów finałowych, a nie mylę się chyba twierdząc, że chętnych do obejrzenia tych spotkań jest więcej, niż zmieści się na jednym czy drugim lodowisku…

Niebezpieczeństwo zostało jednak zażegnane i dziś możemy się skupić wyłącznie na rywalizacji na lodzie. Przed nami mecz numer pięć- kto wie, czy nie najważniejszy. Kto wygra? Nie mam zielonego pojęcia. Każde spotkanie finałowe to osobna historia. Liczę na wielkie emocje i dobre widowisko. Do zobaczenia w Jastrzębiu!


Olga Rybicka
Reporterka sportowa
TVP Katowice


 
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również