Dwa wyjazdy na tarczy. Czarna środa śląskich drugoligowców

18.04.2018
Środowe odrabianie zaległości w drugiej lidze nie było udane dla piłkarzy Rozwoju Katowice i ROW-u 1964 Rybnik. Oba kluby przegrały bowiem swoje wyjazdowe spotkania, w dodatku nie strzelając w nich ani jednej bramki. Szczególny niedosyt mogą po tym meczu odczuwać katowiczanie, którzy właśnie dziś zaliczyli pierwszą porażkę na wiosnę. 
rozwoj.info.pl
Kwiecień jest dla śląskich drugoligowców niezwykle wymagający. W końcu w tym miesiącu kluby musza rozegrać zaległe spotkania, uprzednio odwołane z powodu bardzo niesprzyjającej aury i złego stanu boisk. Z tego powodu odwołano m.in. spotkania w Puławach i Krakowie, gdzie 10 marca o punkty mieli walczyć piłkarze ROW-u Rybnik i Rozwoju Katowice. 
 
Jako pierwsi za odrabianie ligowych zaleglości wzięli się podopieczni trenerów Koniarka i Buchały, którzy postanowili dokonać kilku roszad w składzie. Kosztem Roberta Tkocza i Krystiana Kujawy do jedenastki wskoczyli Paweł Jaroszewski i Piotr Dudzik, mający do tej pory tylko jeden  drugoligowy mecz, rozpoczęty od pierwszej minuty.
 
Pojedynek nie przyciągnął tłumów na trybuny, choć tym razem pogoda w Puławach była naprawdę sprzyjająca. Kibice, którzy postanowili nie przyjść na to spotkanie, mieli jednak czego żałować, bowiem od pierwszego gwizdka na murawie działo się sporo. Puławianie byli na początku spotkania stroną dominującą, a 18. minucie byli szczególnie blisko zdobycia gola. Tyllko że samobójczego – po wrzutce jednego z graczy ROW-u w pole karne, piłka odbiła się od defensora Wisły i poszybowała tuż nad poprzeczką. Kwadrans później gospodarzom udało się skierować futbolówkę już do właściwej siatki. Wówczas młodzieżowiec w składzie Wisły, Adrian Popiołek, wykorzystał podanie Sulkowskiego z rzutu wolnego i pokonał Rosę strzałem zza pola karnego. 
 
W drugiej połowie goście z Rybnika starali się za wszelką cenę odrobić straty, ale w ich atakach dominowała ogromna nerwowość i chaos. Chyba najlepszą okazję na remis zmarnował w 60. minucie Sebastian Siwek, kiedy piłka po jego mocnym strzale nieznacznie minęła bramkę Madejskiego. Gdy wydawało się, że gościom uda się już dopiąć swego, na kilkanaście minut przed końcem jeden z defensorów ROW-u postanowił zabawić się w.. Iago Aspasa z wczorajszego meczu z Barceloną. Jego zagranie ręką nie dało jednak wyrównującego gola, a jedynie.. rzut karny dla Wisły. Jego pewnym wykonawcą został asystent przy pierwszej bramce, Bartosz Sulkowski. 
 
Choć gospodarze mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie w doliczonym czasie gry, wynik w Puławach nie uległ już zmianie. Wisła odniosła jednak w pełni zasłużone zwycięstwo, które zapewnia im złapanie oddechu i chwilowe odskoczenie od strefy spadkowej. Z kolei goście z Rybnika spadli w tabeli na 10. miejsce, a przy okazji podtrzymali swoją niecodzienną passę, którą notują w tej rundzie. Wyniki wiosennych meczów ROW-u są bowiem wyjątkowo naprzemienne – porażka z Radomiakiem, zwycięstwo z Garbarnią, porażka z Siarką, zwycięstwo z Wartą, porażka z Rozwojem, wygrana z Legionovią, a całość dopełnia brak zdobytych punktów w Puławach. Nie potrzeba chyba zatem wróżbity Macieja, by przewidzieć wynik sobotniego meczu ROW-u z GKS-em Bełchatów.
 
Wisła Puławy – ROW 1964 Rybnik 2:0 (1:0)
1:0 – Adrian Popiołek 33'
2:0 – Bartosz Sulkowski 78' (k.)
 
Składy:
Wisła: Madejski - Żemło, Poznański, Pielach - Sedlewski (58' Smektała), Sulkowski, Litwniuk, Patejuk (69' Pożak), Popiołek (90+4' Dębowski), Zulciak (81' Ploj) – Hirsz. Trener: Bohdan Bławacki
ROW: Rosa – Gojny, Jary, Krotofil, Dudzik – Wasiluk (46' Tkocz), Zganiacz (61' Muszalik) – Siwek (71' Kalisz), Spratek, Jaroszewski (80' Koleczko) – Brychlik. Trenerzy: Marek Koniarek i Roland Buchała
 
Sędzia: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn)
Żółte kartki: Hirsz (Wisła) - Gojny, Brychlik, Rosa (ROW)
 

Dzisiejszy dzień nie był szczęśliwy także dla piłkarzy Rozwoju Katowice, którzy w Krakowie ponieśli swoją pierwszą wiosenną porażkę. Warto jednak odnotować, że podopieczni trenerów Majsnera i Bosowskiego mogli uniknąć tej przegranej, bo jedyna bramka w tym spotkaniu padła po sprokurowanym przez Seweryna Gancarczyka rzucie karnym. Krakowianie skrzętnie skorzystali z otrzymanego prezentu za sprawą Krzysztofa Kalemby, dzięki czemu odnieśli dziewiątą wygraną w tym sezonie i odskoczyli Rozwojowi w tabeli na cztery punkty. 

Niezadowolenia po meczu nie ukrywał szkoleniowec katowickiego drugoligowca, Michał Majsner. - Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy na ciężki teren. Garbarnia u siebie to solidny zespół. Pierwsza połowa trochę nas uspokoiła. W mojej opinii kontrolowaliśmy ten mecz, mieliśmy sytuacje Żaka czy Tabisia, który trafił w poprzeczkę. Szkoda, że nie udało się tego wykorzystać. W drugiej połowie gra się wyrównała, a rzut karny, który wykorzystała Garbarnia, ustalił wynik meczu. Takie błędy, w tak wyrównanym meczu jak dziś, nie mogą nam się przytrafiać. Po prostu szkoda punktów i zaangażowania - przyznał 27-latek na pomeczowej konferencji prasowej.

 
Garbarnia Kraków – Rozwój Katowice 1:0 (0:0)
1:0 – Krzysztof Kalemba 57' (k.)
 
Składy:
Garbarnia: Cabaj – Furtak, Wrześniewski, Kalemba, Pietras – Masiuda, Kostrubała (64' Boroviczanin) – Wójcik (86' Gawle), Ogar, Kiebzak – Serafin (89' Siedlarz). Trener: Mirosław Hajdo
Rozwój: Golik – Paszek, Gałecki, Czekaj, Gancarczyk, Łączek – Tabiś (68' Marchewka), Wróbel, Płonka, Kowalski (78' Kuliński) – Żak (73' Mońka) Trenerzy: Michał Majsner i Rafał Bosowski
 
Sędzia: Marcin Liana (Bydgoszcz)
Żółte kartki: Nasiuda, Wójcik, Ogar (Garbarnia) – Gancarczyk (Rozwój)
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również