Dla Podbeskidzia ten punkt to definitywnie za mało

25.03.2017
Niemal wszyscy, związani z bielskim Podbeskidziem, muszą odczuwać spory niedosyt po zremisowanym pojedynku ze Stomilem Olsztyn. Strata punktów w piątkowym pojedynku powoduje, że "górale" nie odrobili zbytnio straty do czołówki i znowu muszą bardzo uważnie spoglądać na ligowych rywali, znajdujących się tuż za nimi w tabeli. 
Rafał Rusek/Press Focus
Podbeskidzie przez większą część piątkowego spotkania ze Stomilem kontrolowało grę i stwarzało sobie większą ilość sytuacji bramkowych. "Góralom" nie udało się jednak zdobyć kompletu punktów, ponieważ na początku drugiej połowy oddali oni inicjatywę zespołowi z Olsztyna, który skrzętnie to wykorzystał, zdobywając dwie bramki. - Myślę, że pierwsza połowa była w naszym wykonaniu w porządku. Bardzo ładny gol Haskicia, ponadto kontrolowaliśmy grę, neutralizowaliśmy atuty przeciwnika i stwarzaliśmy sobie okazje. Tak też chcieliśmy grać w drugiej części spotkania, ale na chwilę straciliśmy głowę i kontrolę nad meczem, przez co rywal zdobył dwie bramki. Po nich musieliśmy się skupić żeby nie grać nerwowo. Udało się zdobyć wyrównującą bramkę, staraliśmy się dołożyć trzecią, lecz niestety się nie udało. Szkoda, że kolejny raz zdobywamy tylko jeden punkt, tracąc dwa, a punkty są nam bardzo potrzebne. Można powiedzieć, że Stomil poza dwoma bramkowymi sytuacjami i jedną w końcówce nie stwarzał dziś zagrożenia. Punkt to definitywnie za mało jak na naszą pracę w tym meczu, bardzo się staraliśmy aby wygrać - przyznał trener ekipy z Bielska, Jan Kocian, tuż po zakończeniu spotkania.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, co stało się z Podbeskidziem tuż po gwizdku, oznaczającym rozpoczęcie drugiej połowy. Gospodarze wyglądali na przestraszonych zaistniałym wynikiem, nie potrafili sklecić żadnej, sensownej akcji i dali się nieco zdominować ambitnie grającym gościom. - Taktyka nie uległa zmianie, chcieliśmy grać tak samo jak w pierwszych 45 minutach, wychodzić wysoko pressingiem, ale są sytuacje kiedy rywale narzucają swój styl gry i Stomil na moment to uczynił. Straciliśmy gola, po którym spanikowaliśmy przez co Stomil zdołał zdobyć drugiego gola, a my musieliśmy gonić wynik - dodał Słowak na konferencji prasowej. 
 
Przed spotkaniem z ekipą Stomilu, trener Podbeskidzia miał problem z obsadzeniem pozycji młodzieżowca, bowiem Robert Gumny udał się na zgrupowanie kadry U-19, będąc powołanym przez.. byłego opiekuna Podbeskidzia, Dariusza Dźwigałę. Wobec tego obecny szkoleniowiec "górali" zdecydował się na kupionego z Rekordu Bielsko-Biała Szymona Szymańskiego. 20-latek tym samym dostąpił szansy debiutu w pierwszym składzie pierwszoligowca. - Pierwotnie jako młodzieżowiec miał zagrać Łukasz Zakrzewski za Roberta Gumnego powołanego do kadry, ale przez uraz z ostatniego treningu Łukasza Hanzela, praktycznie przed samym meczem zdecydowaliśmy się na Szymona Szymańskiego. Szymon zagrał dobry mecz, wypełniał założenia taktyczne, ale w końcówce zastąpił go Łukasz Zakrzewski, bo potrzebowaliśmy świeżości. 
 
W porównaniu z ostatnim wyjazdowym pojedynkiem z Chojniczanką Chojnice, do składu Podbeskidzia wrócili Jozef Piacek i Damian Chmiel. W poczynaniach drugiego z wymienionych zawodników brakowało jednak świeżości i z pewnością kibice mogli odczuwać w związku z jego występem spory niedosyt. - Brakuje mu troszkę zdrowia, z powodu urazu musiał zejść z boiska. Wierzę, ze jak będzie w pełni zdrowia to da nam jeszcze wiele radości jak i pozostali zawodnicy z zespołu - przyznał szkoleniowiec 10. zespołu w tabeli Nice 1. Ligi.
 
źródło: własne/tspodbeskidzie.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również