Derby to rzecz święta. Również w Bujakowie!
04.04.2017
Miejscowy Groń podejmował w ramach 15. kolejki bielskiej B-Klasy ekipę z sąsiednich Kóz. Oba zespoły znajdują się w środku stawki w swojej ósmoligowej grupie, dlatego ciężko było którykolwiek z nich uznać za faworyta derbowego pojedynku. Orzeł przed spotkaniem zajmował siódme miejsce i nie przegrał pięciu ostatnich meczów ligowych. Pozycje za kozianami okupowali zawodnicy z sąsiedniego Bujakowa, który znacznie lepiej wystartowali na wiosnę ósmoligowych rozgrywek. Podczas gdy Orzeł zremisował na własnym boisku z Zamkiem Grodziec Śląski, Groń pewnie wygrał na terenie outsidera ligowej tabeli – LKS-u Słowian Łodygowice – aż 5:1.
Udając się na stadion, położony właściwie tuż przy drodze, czuć było zbliżające się święto. Kibice spadkowicza z A-Klasy skorzystali z przepięknej pogody, przybyli dość licznie na domowy obiekt Gronia i przyszykowali sporo pozytywnych niespodzianek dla swoich ulubieńców. Osobiście liczyłem na naprawdę niezłe widowisko piłkarskie i małą ilość piłek, które mogły wylecieć poza teren całego obiektu.
Serpentyny, kilka rac i doping pomógł gospodarzom pewnie pokonać Orła aż 4:0 i zrewanżować się za jesienną porażkę na stadionie w Kozach 0:1. Groń absolutnie zdominował boiskowe poczynania, jednakże dopiero w drugiej połowie zdołał się rozstrzelać na dobre. W pierwszych 45 minutach padła zaledwie jedna bramka, a jej autorem został Aleksander Wnęczak. Napastnik, który w ostatniej kolejce ligowej popisał się hat-trickiem, skutecznie wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul jednego z kozian.
fot: BeskidzkaPilka.pl/ Artur Grabski
fot: BeskidzkaPilka.pl/ Artur Grabski
W drugiej połowie szczególnie błysnął inny z zawodników ofensywnych Gronia – Paweł Kuźnik. Piłkarz, który w tym sezonie klasy B zdołał 5-krotnie skierować piłkę do siatki, w derbach 2 razy znalazł się w znakomitej sytuacji i nie miał większych problemów z pokonaniem golkipera Orła. Warto jednak zwrócić uwagę, że napastnik sam wypracował sobie zaistniałe sytuacje, a obrońcy gości przy jego rajdach byli niemal całkowicie zagubieni. Orzeł ogólnie spisał się w meczu derbowym bardzo przeciętnie, a jedyne zagrożenie na połowie gospodarzy stwarzał po strzałach zza pola karnego. Piłka po wspomnianych próbach albo znacząco mijała obramowanie bramki, albo Paweł Kuwik nie miał jakichkolwiek problemów z jej wyłapaniem.
fot: BeskidzkaPilka.pl/ Artur Grabski
Trudno było jednak całkowicie się skupić na boiskowych wydarzeniach, gdyż trzeba było wyłapywać wszystkie „uprzejmości”, którymi darzyli się fani obu zespołów. Jak można się domyślić, kibice Gronia i Orła nie przepadają za sobą i obie grupy starały się jak najmocniej sobie dopiec. Wiele z tekstów nie nadaje się do cytowania, natomiast na porządku dziennym były różnego rodzaju przyśpiewki, dotyczące przydomka zespołu gospodarzy. Zostali oni nazwani przez kibiców LKS-u „Szwedami”, nawiązując do geograficznego położenia obu wsi. Doping ze strony fanów gości właściwie ustał po strzeleniu trzeciej bramki przez gospodarzy, co skrzętnie wykorzystała przeciwna strona, krzycząc: „Coś wam nie idzie, hej Kozy, coś wam nie idzie” i „Coście tak cicho..”. Wydaje się, że tak jak na boisku, tak w kibicowskiej walce także lepsi okazali się gospodarze.
Dzięki prestiżowej wygranej w derbach, Groń przeskoczył w tabeli Orła i to on zajmuje obecnie 7. miejsce w stawce. Orzeł jest ósmy i ma w perspektywie najbliższego weekendu kolejne spotkanie z sąsiadem w ligowej tabeli – do Kóz ma przyjechać dziewiąty zespół z Ligoty.
Dzięki prestiżowej wygranej w derbach, Groń przeskoczył w tabeli Orła i to on zajmuje obecnie 7. miejsce w stawce. Orzeł jest ósmy i ma w perspektywie najbliższego weekendu kolejne spotkanie z sąsiadem w ligowej tabeli – do Kóz ma przyjechać dziewiąty zespół z Ligoty.
Polecane
Niższe ligi