Dedykacja od bliźniaków: "Ja dla taty, Rafi dla mamy i gitara"

20.08.2017
- Będziemy grać tak, że nawet jak ktoś podyktuje przeciwko nam dwie jedenastki, to strzelimy trzy gole - powiedział po meczu w Krakowie Rafał Wolsztyński, który - podobnie jak brat - był ważną postacią piątkowego pojedynku.
Rafał Rusek/Press Focus
W spotkaniu Górnika Zabrze z Cracovią bracia Wolsztyńscy odegrali ważne role - Łukasz wyprowadził zabrzan na prowadzenie tuż przed przerwą, a Rafał podwyższył prowadzenie w drugiej połowie. Ich gole dały jednak tylko jeden punkt, bo w ostatnich minutach sędzia Paweł Raczkowski podyktował dwa rzuty karne. Pierwszy z nich wywołał spore kontrowersje.

Zdaniem sędziego Michała Helika faulował Szymon Żurkowski. - Oceniać pracy sędziego nie będę, bo nie taka moja rola. Byłem jednak blisko sytuacji, w której podyktował pierwszego "karnego" i wiem, co widziałem. Szymon nie zrobił żadnego ruch ręką czy nogą, by faulować rywala. Nie było absolutnie żadnego kontaktu! Ten karny Cracovii na pewno się nie należał - podkreślił Rafał Wolsztyński, który nie zamierza rozpamiętywać tej sytuacji.

- Będziemy grać tak, że nawet jak ktoś podyktuje przeciwko nam dwie jedenastki, to strzelimy trzy gole. Mam przekonanie, że zagraliśmy dobry mecz. Poza pierwszymi 20 minutami, bo wtedy faktycznie przewagę mieli gospodarze. Potem jednak dominował Górnik - ocenił.

- Trochę nieszczęśliwie zremisowaliśmy, ale trzeba grać dalej. Jestem dumny z postawy całego zespołu i mam nadzieję, że będziemy powtarzać taką grę w następnych meczach. Nie chcę oceniać pracy sędziego, lepiej skupiać się na sobie. Trzeba szukać, co można poprawić i zniwelować to. Patrzeć na siebie i grać jak gramy - dodał do słów brata Łukasz.

Dla braci był to ważny dzień - nie tylko z tego powodu, że obaj strzelili gole w jednym meczu, co wcześniej zdarzyło im się w maju 2016 roku, gdy grali na wypożyczeniach w Legionovii Legionowo (4:0 ze Zniczem Pruszków). W dniu spotkania z Cracovią ich rodzice obchodzili 27. rocznicę ślubu, więc nie trudno jest się domyślić, komu zadedykowali trafienia. - Na pewno są dumni, że strzeliliśmy po bramce. Ja dla taty, Rafi dla mamy i gitara - uśmiechnął się Łukasz.
źródło: Górnik Zabrze / SportSlaski.pl

Przeczytaj również