Czy to Błąd, czy to Błąd? Tak, to on dał wygraną GieKSie

14.10.2017
By opisać mecz Podbeskidzia z GKS-em,trzeba zacytować frazę z utworu rapera Łony "Błąd". Bo to właśnie Adrian Błąd zapewnił katowiczanom wyjazdową wygraną 2:1, dzięki czemu katowiczanie tracą już tylko dwa punkty do swojego przeciwnika. "Góralom" nie pomogło wsparcie rekordowej liczby kibiców.
Norbert Barczyk/pressfocus.pl
Szkoleniowcy Podbeskidzia i GKS-u Katowice nie zastosowali się do słynnego powiedzenia "zwycięskiego składu się nie zmienia", gdyż Adam Nocoń postanowił wprowadzić do pierwszego składu Valerijsa Sabalę, Miłosza Kozaka i Pawła Oleksego w miejsce Pawła Tomczyka, Szymona Sobczaka i Bartosza Jarocha. W przypadku ostatniego z wymienionych zawodników zmiana była jednak konieczna, gdyż w minionym spotkaniu ligowym prawy defensor obejrzał czwartą żółtą kartkę i musi pauzować jeden mecz.

Piotr Mandrysz z kolei postanowił wymienić Lukasa Klemenza na Mateusza Kamińskiego i tym samym szkoleniowiec GieKSy stworzył dziewiąty kwintet defensywny, który rozpoczął spotkanie ligowe w tym sezonie. Oprócz tego w porównaniu do meczu z Bytovią zabrakło Dalibora Plevy, Jakuba Yunisa i Łukasza Zejdlera - ich miejsce zajął Dawid Plizga, Wojciech Kędziora i Peter Sulek. Dla 29-letniego Słowaka to pierwsze spotkanie w wyjściowym składzie pierwszoligowca.

Choć na trybunach działo się naprawdę sporo, a kibice obu klubów bardzo głośno dopingowali swoich ulubieńców, przez pierwszy kwadrans ciężko było odnotować jakąkolwiek sytuację bramkową. Nieco lepiej w mecz weszli zawodnicy gości, a piłkarze Podbeskidzia wyglądali jak bokser schowany za podwójną gardą, czekający na jedną jedyną okazję do ciosu. Taką możliwość "Górale" mieli w 22. minucie, jednak po wrzutce Sierpiny w pole karne Paweł Oleksy trafił prosto z bramkarza. Zaledwie 2 minuty później doszło jednak do kopii tej sytuacji i tym razem prawy defensor popisał się celnym uderzeniem główką. Rzadko bywa, by zawodnik miał tak szybką możliwość zrehabilitowania się za niewykorzystaną okazję.

Strzelona bramka wyraźnie rozochociła zespół GieKSy, który bardzo szybko chciał odrobić powstałe straty. Nerwowo grający piłkarze Podbeskidzia złapali oddech na zaledwie 6 minut, gdyż po dwóch kwadransach niezłe, a  przede wszystkim celne uderzenie z okolic 20 metra zaliczył Dawid Plizga. Dla pomocnika zespołu gości to pierwszy gol dla GieKSy od.. 20 kwietnia 2005 roku. 19-letni wówczas zawodnik pokonał tamtego dnia Waldemara Piątka z poznańskiego Lecha.

Drugą połowę ze zdecydowanie większym animuszem rozpoczęli gospodarze - inaczej być nie mogło, skoro podopieczni Adama Noconia chcieli przedłużyć swoją serię ligowych zwycięstw. Pierwszą dogodną okazję na zmianę wyniku miał Adrian Rakowski, jednak jego próba po ziemi zza pola karnego nie zaskoczył Sebastiana Nowaka. Chwilę później solową akcją popisał się inny zawodnik "Górali", Miłosz Kozak, jednak jego strzał w ostatniej chwili został zablokowany przez Tomasza Midzierskiego. Katowiczanie nie chcieli jednak pozostać dłużni i bardzo szybko sami mogli objąć prowadzenie. Potężnie w 59. minucie uderzał Armir Cerimagić, ale jego intencje wyczuł dobrze dysponowany Wojciech Fabisiak.

Podbeskidzie tworzyło sobie jednak więcej okazji bramkowych, dlatego Piotr Mandrysz musiał postawić wszystko na jedną kartę i dokonał dwóch zmian ofensywnych. W miejsce Cerimagicia i Plizgi pojawili się odpowiednio Andreja Prokić i Tomasz Foszmańczyk, który powrócił na plac gry po 2 miesiącach przerwy. Ostatni raz zawodnik zagrał 64 minuty  w spotkaniu drugiej kolejki z Miedzią Legnica, a powodem jego absencji były problemy z kręgosłupem. 

W końcówce meczu okazję do zmiany wyniku miał Tomczyk, a że niewykorzystane sytuacje się mszczą, tuż przed zakończeniem meczu fenomenalną akcję Frańczaka i Foszmańczyka wykończył Adrian Błąd i tym samym zapewnił GKS-owi drugą wyjazdową wygraną z rzędu. Tym samym można dojść do wniosku, że ilekroć w Bielsku jest pobijany rekord frekwencji, Podbeskidzie przegrywa spotkanie - podobnie było w przypadku meczu ze Stalą Mielec, kiedy "Górale" inaugurowali nowy stadion. 

Niebywałe rzeczy dzieją się za to w dole tabeli, gdyż choć GKS pozostaje w strefie spadkowej, traci do szóstego Podbeskidzia.. zaledwie dwa punkty. 


Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Katowice 1:2 (1:1)

1:0 - Paweł Oleksy - 24'
1:1 - Dawid Plizga - 30'
1:2 - Adrian Błąd - 90+3'

Składy:

Podbeskidzie: Fabisiak - Oleksy (46' Sierczyński), Wiktorski, Malec, Moskwik - Hanzel, Rakowski - Kozak (83' Sobczak), Iliev, Sierpina - Sabala (67' Tomczyk). Trener: Adam Nocoń
GKS: Nowak - Frańczak, Midzierski, Kamiński, Mączyński - Mandrysz (69' Skrzecz), Plizga (78' Foszmańczyk), Sulek, Błąd - Cerimagić (78' Prokić) - Kędziora. Trener: Piotr Mandrysz

Żółte kartki: Hanzel (Podbeskidzie) - Kamiński (GKS)
Sędzia: Yusuke Araki (Japonia)

Widzów: 11621
źródło: własne/tspodbeskidzie.pl
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również