Czołówka coraz bliżej. Rewelacja jesieni poległa przy Bukowej!

10.03.2018
Zapowiadali natężenie emocji - i nie kłamali! GKS Katowice w pierwszej połowie wypracował sobie dwubramkową przewagę, jednak w końcówce spotkania Raków Częstochowa przejął inicjatywę i niewiele brakowało, by zdołał odrobić straty. Trzy punkty zostały jednak przy Bukowej!
Rafał Rusek/Press Focus
W wyjściowym składzie GieKSy znalazło się miejsce dla jednego nowego zawodnika - w linii pomocy zagrał Bartłomiej Poczobut. Kamil Słaby i Dalibor Volas znaleźli się na ławce rezerwowych. Więcej debiutów było w ekipie gości - po raz pierwszy barwy przywdzieli Jakub Szumski, Artiom Rachmanow, Dariusz Formella i Mariusz Zachara. W głównych rolach wystąpili jednak ci, którzy zimą klubów nie zmieniali.

Od początku lepsze sytuacje stwarzali sobie gospodarze, u których wyróżniali się Wojciech Kędziora i Andreja Prokić. To głównie po atakach tej dwójki defensywa Rakowa była w opałach. Kędziora jeszcze przed przerwą dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Za pierwszym razem wykorzystując rzut karny, podyktowany za zagranie ręką przez Łukasza Górę po strzale Łukasza Zejdlera, a za drugim dobijając piłkę po uderzeniu Prokicia. Za tę drugą bramkę zganić należy Szumskiego, a pochwalić z kolei Adriana Błąda, który popisał się świetnym podaniem do Serba.

Na początku drugiej połowy wydawało się, że prowadzenie GKS-u jest w miarę bezpieczne, jednak na pół godziny przed końcem sytuacja zmieniła się. Drugą żółtą kartkę zobaczył Adrian Frańczak i katowiczanie musieli kończyć mecz w osłabieniu. Błyskawicznie zareagowali szkoleniowcy, którzy dokonali zmian w ustawieniu i - jak się można było tego spodziewać - Raków zaczął częściej dochodzić do głosu i coraz więcej roboty miał Sebastian Nowak.

Napór częstochowian rósł z każdą kolejną minutą. 36-latek robił co mógł między słupkami, ale wszystkich piłek nie zdołał odbić - na kilka minut przed końcem pokonał go, uderzeniem głową, Andrzej Niewulis. Ten sam zawodnik chwilę później znów stanął przed kolejną szansą wpisania się na listę strzelców, ale tym razem górą był Nowak. W doliczonym czasie gry siły się wyrównały - drugą żółtą kartkę zobaczył Łukasz Góra.

GKS zdołał dowieźć prowadzenie do końca, dzięki czemu nieco zbliżył się do czołówki. Katowiczanie mają 31 punktów i na ten moment do drugiego miejsca tracą pięć "oczek".

GKS Katowice - Raków Częstochowa  2:1 (2:0)
1:0 - Kędziora, 31' (rzut karny)
2:0 - Kędziora, 43'
2:1 - Niewulis, 84'

GKS: Nowak - Frańczak, Kamiński, Klemenz, Mączyński - Skrzecz, Poczobut, Zejdler, Prokić, Błąd (62' Midzierski) - Kędziora (72' Słaby). Trener: Jacek Paszulewicz.

Raków: Szumski - Rachmanow (81' Embolo), Niewulis, Figiel, Czerkas (73' Szczepański) - Formella (60' Wójcik), Malinowski, Łabojko, Góra, Tomalski - Zachara. Trener: Marek Papszun.

Żółte kartki: Frańczak, Mączyński, Błąd, Skrzecz - Góra, Tomalski.
Czerwone kartki Frańczak (59' za dwie żółte) - Góra (90' za dwie żółte).
Sędziował Sebastian Tarnowski (Wrocław).
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również