Co za widowisko, co za show! Cichy zatrzymał karuzelę - Tychy obroniły Puchar!

28.12.2017
To była kapitalna reklama polskiego hokeja! Po arcyciekawym meczu z Cracovią GKS Tychy obronił trofeum sprzed roku. Finał turnieju Lotto Pucharu Polski od początku do samego końca trzymał w napięciu, jedni i drudzy stworzyli w Krakowie znakomite widowisko, zwłaszcza w końcówce trzeciej tercji fundując widzom kręcącą się w niesamowitym tempie karuzelę. 
Łukasz Sobala/PressFocus
Po nerwowym początku na prowadzenie wyszli gospodarze turnieju. Bramkę dla "Pasów" zdobył Petr Sinagl. Pecha miał w tej sytuacji John Murray, bo czeski zawodnik uderzał zza bramki a krążek między słupki wpadł po odbiciu od pleców tyskiego bramkarza. Amerykanin zrehabilitował się w kilku kolejnych akcjach zwłaszcza wtedy, gdy kapitalnie zatrzymywał gumę strzały graczy Cracovii Filipa Drzewieckiego i Adama Domagały.

W drugiej odsłonie tyszanie mogli wyrównać, ale w najlepszej sytuacji Bartłomiej Pociecha po podaniu Michalea Cichego nie zdołał pokonać Radziszewskiego. Przez ponad połowę spotkania jedni i drudzy unikali kar, ale gdy w końcu na lodzie nieco się zagotowało decyzją sędziego do boksu zjechali Michale Kolarz i Filip Drzewiecki. W osłabieniu grali jednak przyjezdni, którzy nie zdołali obronić się przed natarciami "Pasów" i stracili gola na 0:2 po trafieniu Teddyego DaCosty. 

Swoją przewagę wykorzystali również tyszanie. Nieco ponad minutę po wznowieniu trzeciej tercji gola kontaktowego zdobył Adam Bagiński, choć sędziowie zanim trafienie uznali sprawdzili jeszcze na video czy po uderzeniu gracza GKS-u krążek na pewno znalazł się w bramce. Później byliśmy świadkami prawdziwej wymiany ciosów, w której raz za razem jedni i drudzy kreowali okazje do tego by zmienić rezultat. Mocniej odsłonili się hokeiści GKS-u i to oni zostali skarceni przez Macieja Urbanowicza, który skorzystał z podania Drzewieckiego i wygrał pojedynek z Murrayem.

Sekundy po stracie bramki grający w... osłabieniu goście pokazali charakter. Świetną akcję Jakuba Witeckiego skończył skuteczną dobitką Radosław Galant i losy Pucharu wciąż nie były przesądzone. Poczuli to tyszanie, którzy postawili wszystko na jedną kartę i mimo ostrzeżeń ze strony "Pasów" uparcie gonili drużynę z Krakowa. Opłaciło się - tym razem obrońcom trofeum pomogło szczęście, bo po zagraniu Witeckiego zza bramki gospodarzy guma odbiła się od jednego z graczy Cracovii i wylądowała za linią bramkową.

Goście nie zdejmowali nogi z gazu, poszli za ciosem i... trafili po raz kolejny! Mateusz Gościński dopełnił formalności po kolejnym w tym meczu świetnym zagraniu Bagińskiego. Ogromna radość w szeregach tyszan i kompletne zaskoczenie w ekipie z Krakowa. Koniec? Nic z tego. W garść wzięli się podopieczni Rudolfa Rohacka - na 3,5 minuty przed końcem doprowadzili za sprawą Petra Sinagla do remisu, a kilkadziesiąt sekund później prowadzenie wróciło do gospodarzy, którzy golem Filipa Drzewieckiego wykorzystali bierną postawę defensorów. Karuzela wcale nie przestawała się kręcić - Bartłomiej Pociecha wpakował krążek do bramki bezradnego Radziszewskiego, kolejny już raz w tym meczu mieliśmy zmianę rezultatu, a jednych i drugich zatrzymała dopiero syrena oznamiająca, że w tej edycji Lotto Pucharu Polski rozstrzygnięcie zapadnie dopiero po podstawowym czasie gry.

Aby poznać zwycięzcę potrzebnych było dokładnie 15 minut i 10 sekund dogrywki. Pełne emocji widowisko Widowisko zamknął Michael Cichy, który sam zdecydował się skończyć kontrę swojego zespołu. Puchar Polski po raz ósmy w rękach hokeistów tyskiego GKS-u!

Na osobne słowa uznania zasługują fani, którzy zgromadzili się w hali Lodowiska im. Adama "Rocha" Kowalskiego. Nieustanny doping, ogromna wrzawa i... aż szkoda, że te zawody nie mogły odbyć się w - jak początkowo planowano - Katowicach...

Cracovia Kraków - GKS Tychy 5:6 (1:0, 1:0, 3:5, d.0:1)
1:0 - Petr Sinagl (Petr Kalus, Tomas Sykora) 7:30
2:0 - Teddy DaCosta (Damian Kapica, Maciej Kruczek) 33:16 5/4
2:1 - Adam Bagiński (Krystofer Kolanos, Jarosław Rzeszutko) 41:33 5/4
3:1 - Maciej Urbanowicz (Filip Drzewiecki, Mateusz Rompkowski) 48:08
3:2 - Radosław Galant (Jakub Witecki) 49:20 4/5 
3:3 - Jakub Witecki (Kamil Górny, Kamil Kalinowski) 53:51
3:4 - Mateusz Gościński (Adam Bagiński, Rafał Radziszewski) 54:45
4:4 - Petr Sinagl (Petr Kalus) 56:20
5:4 - Filip Drzewiecki (Bartosz Dąbkowski, Maciej Urbanowicz) 57:26
5:5 - Bartłomiej Pociecha (Jakub Witecki) 58:51
5:6 - Michael Cichy (Mateusz Bryk) 75:10

Cracovia: Radziszewski - Zib, Novajovsky, Sykora, Sinagl, Kalus - Rompkowski, Noworyta, Urbanowicz, Bryniczka, Drzewiecki - Kruczek, Wajda, DaCosta, Dziubiński, Kapica - Dąbkowski, Dutka, Paczkowski, Zygmunt, Domagała. Trener: Rudolf Rohacek.

GKS Tychy: Murray - Pociecha, Ciura, Galant, Kalinowski, Witecki - Bryk, Górny, Gościński, Rzeszutko, Bagiński - Kolarz, Kaznadziej, Kolanos, Cichy, Szczechura - Kotlorz, Woźnica, Jeziorski, Komorski, Kogut. Trener: Andrei Gusow.
autor: ŁM

Przeczytaj również