Co wolno wojewodzie - to nie tobie…kibicu.

09.03.2015
Czym różni się fan piłki nożnej od fana muzyki symfonicznej? A co jeśli to ta sama osoba? Wtedy można spotkać się z przejawami zupełnie innego traktowania. Zapamiętajcie człowiek w bluzie kapturem jest gorszy od tego w koszuli i marynarce.
Mówi się nie oceniają książki po okładce, a jak jest w praktyce? Wystarczy, że do „Biedronki” wejdziesz w bluzie z kapturem - już masz stróża, który czai się za półkami i niby to ukradkiem patrzy ci na ręce - jesteś potencjalnym złodziejem. Moja fryzura też nie wzbudza zaufania wśród "smutnych panów":). Co z tego, że wczoraj wracając z pracy byłeś w tym samym sklepie w koszuli i marynarce - teraz masz kaptur, ogoloną głowę - stwarzasz zagrożenie. Wszędzie kamery, monitoring, obserwacje, a jak już dojdzie do złamania prawa okazuje się, że są przydatne jak te w miejscu zabójstwa Niemcowa. Szczytem jest estetyka stadionowych kamer stadionu w Płocku, którą świetnie widać w czasie transmisji.




Cały świat martwi się o Ukrainę, ale w Katowicach uwaga skupiona jest na innej poradzieckiej republice - Litwie. Oczywiście to bardzo niepoprawny żart, z nazwisk nie należy żartować, a właśnie nazwisko Litwa nosi wojewoda Śląski, który podjął decyzję o zamknięciu na 2 mecze stadionu GieKSy.

Pomijając zupełnie zasadność decyzji o zamknięciu stadionu zastawia mnie jedno. Dlaczego decyzja została podjęta/ogłoszona tydzień przed pierwszym tej wiosny meczem przy Bukowej. Przypadek? Na pewno nie. Przypomnę, że do niewłaściwego zachowania publiczności doszło podczas meczu z GKS-em Tychy 8.11.2014. Decyzję w tej sprawie można było  ogłosić kilka miesięcy temu. Klub sprzedał karnety, zaplanował akcję promocyjną, kibice ułożyli grafiki w pracy, aby przyjść na mecz z Flotą i tydzień przed tym wydarzeniem wojewoda ogłosił decyzję o zamknięciu stadionu. Brawo, wojewoda czekał z ogłoszeniem decyzji do ostatniej chwili niczym działacze Widzewa na przygotowanie stadionu w Byczynie. Oczywiście chodziło o to, by utrudnić procedurę odwoławczą od decyzji. Jeszcze raz brawo panie wojewodo - jest Pań świetnym taktykiem.

W ogóle kibic/fan/entuzjasta piłki nożnej jest w naszym kraju traktowany wyjątkowo. W miniony weekend uczestniczyłem w kilku wydarzeniach, nie tylko sportowych. Od czasów PRL-u w naszym kraju nie zmieniło się myślenie(?) wielu ludzi, które idealnie obrazuje legendarna scena z „Misia” Barei:



Ale po kolei.

Piątek.
Miałem ogromną przyjemność i szczęście uczestniczyć w koncercie w  w sali koncertowej Narodowej Orkiestry  Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Radzimir Dębski, Mioush i przede wszystkim symfonicy NOSPR-u stworzyli nieprawdopodobny spektakl. Choć publiczność w większości stanowili fani hip-hopu, tym razem odłożyli bluzy z kapturem i czapki ubierając się adekwatnie do miejsca. Chętnych do wysłuchania koncertu było znacznie więcej niż miejsc, wiele osób usiadło więc na schodach. Jak to się ładnie mówi blokowali ciągi komunikacyjne. Byłem w szoku! Nikt nie zwrócił im uwagi, nikt nie dostał mandatu, ani nawet nie interweniowały uzbrojone oddziały policji.

Sobota.
Derby Piast-Górnik. Wielkie wydarzenie w Gliwicach, prawie pełne trybuny, pełna trybuna prasowa. Niby nowy stadion, a miejsca dla prasy zorganizowane tak, że po ich zajęciu lepiej się już nie ruszać. Żeby było jasne, to nie wina klubu, tylko projektujących stadion. W przerwie opuściłem swoje miejsce, a po przerwie nie sposób było się tam dostać. No, chyba, że poprosiłbym 20 osób o schowanie laptopów i wyjście na schody, aby zrobić miejsce dla mnie. Druga opcja, skok przez barierkę i przejście po głowach kibiców. Spokojnie stanąłem więc u góry trybuny. Tu jednak życzliwy ochroniarz poinformował mnie, ze blokuje ciąg komunikacyjny. Po dłuższych pertraktacjach (kłótni, pyskówce, nazwijcie jak chcecie) z udziałem stewarda wyższego rangą okazało się, że mogę ewentualnie stanąć 2 metry dalej i tam już nie będę blokował przejścia (ale też niewiele będę widział). Co ciekawe Wielki Ptak-maskotka Piasta mogła stać w miejscu, w którym mi zabroniono - widocznie jest z innej materii, albo ochroniarz nie wiedział jak rozmawiać z ptakiem.

Niedziela.
Jak wiadomo kibice GKS-u mają zakaz zorganizowanych wyjazdów na mecze swojej drużyny. Jako dziennikarz postanowiłem jednak pojechać na mecz GKS-u w Niecieczy. Niestety śląska rejestracja samochodu nie ułatwiła dostania się na stadion lidera pierwszej ligi. Pierwszy checkpoint policji tuż przy zjeździe z autostrady: Skąd pan jedzie?Gdzie? Po co? Proszę pokazać legitymację dziennikarską. Sprawdzanie bagażnika - zawsze zastanawia mnie po co ochroniarze przy wjeździe na stadion każą otwierać bagażnik, skoro niebezpieczne narzędzia, race itp. mogę mieć pod siedzeniem (ups mam nadzieję, że ten felieton nie będzie dla nich wskazówką i nie będą przeszukiwać całego samochodu, bo to trochę potrwa:). Na szczęście na stadion dotarłem. Na meczu było 1700 osób czyli ponad 2 razy więcej niż mieszka w Niecieczy (to tak jak by na GKS przyszło 600 tysięcy:)

Za długi tekst? Dobra, jak zwykle na koniec coś optymistycznego. Udało mi się dowiedzieć, że jest szansa, na skrócenie kary dla GKS-u do jednego meczu. Wtedy spotkanie z Wisłą Płock odbyłoby się z udziałem publiczności.

Rafał Kędzior
redaktor naczelny SportŚląski.pl
autor: Rafał Kędzior

Przeczytaj również