Co on zrobił? Garbacik zapisał się w historii Bukowej! [VIDEO]

10.09.2017
To doprawdy nie do wiary! Po akcji złożonej z kilku podań piłkarz katowickiego GKS-u trafił do bramki z ponad 20 metrów i wszystko byłoby w porządku gdyby trafił do bramki... właściwej. Jedyny gol sobotniego starcia katowiczan z Wigrami zapisze się w historii jako jeden z najbardziej kuriozalnych w historii obiektu przy Bukowej!
Rafał Rusek/PressFocus
Obaj trenerzy próbowali przenalizować jak doszło do absurdalnego zagrania, po którym wściekły Dawid Abramowicz musiał wyciągać piłkę z siatki. Artur Skowronek, który notuje triumfalny powrót na Bukową, zasługi przypisał zachowaniu swoich zawodników. - Wymusiliśmy tego gola, bo przeciwnik strzelił go sobie w skutek naszego pressingu - tłumaczył opiekun Wigier. Inaczej widział to Piotr Mandrysz, który uznał że atak Mateusza Radeckiego nie miał wpływu na zachowanie Garbacika. - Nie było tam pressingu, Damian Garbacik chciał niepotrzebnie przyspieszyć grę i nie patrząc gdzie jest bramkarz zagrał w światło bramki. Tego nie wolno robić na żadnym szczeblu rozgrywek! Ten gol wprowadził dużą nerwowość w poczynania zespołu - irytował się szkoleniowiec GKS-u. Sam Garbacik konsekwentnie odmawiał pomeczowych komentarzy.
 


Miejsce dla Garbacika w wyjściowej jedenastce GKS-u było sporym zaskoczeniem. Pod nieobecność Mateusza Kamińskiego 21-latek w pierwszym składzie wyszedł dopiero czwarty raz w tym roku, a minuty w starciu z Wigrami były pierwszymi spędzonymi na murawie w sezonie 2017/18. - Prezentował się dobrze, również w grze kontrolnej z Cracovią. Kamiński jest po kontuzji i choć był na ławce, w środku tygodnia odczuwał dolegliwości związane z krwiakiem na mięśniu czworogłowym uda. Lukas Klemenz ma z kolei małe dziecko i nie wygląda w tej chwili najlepiej - tłumaczył, w przypadku Klemenza w dość zaskakujący sposób, swoje decyzje personalne trener GKS-u.

- Oglądaliśmy przeciwnika, który w poprzednich spotkaniach faktycznie grał pechowo. Miał słupki, tracił gole po indywidualnych akcjach. Dziś nie miał sytuacji do zdobycia gola więc... sami daliśmy mu prezent. My mieliśmy cztery doskonałe okazje w końcówce, a każda z nich powinna skończyć się co najmniej wyrównaniem - żałował Mandrysz. W zgoła innym nastroju był Skowronek, który 2,5 roku temu pracował przy Bukowej. - Bardzo sympatycznie jest tu wracać. Mimo że pracowałem przy Bukowej krótko, to mam sentyment do tego miejsca. Ktoś mi zaufał, dał pracować w wielkim klubie. Widocznie tego zaufania wtedy nie spłaciłem, w efekcie szybko mnie pożegnano. Dziś decyzjami chciałem zrobić wszystko co najlepsze dla mojego zespołu i emocje nie mogły grać roli - zaznaczał Skowronek, dla którego wygrana przy Bukowej była pierwszą na stanowisku trenera Wigier.
autor: ŁM

Przeczytaj również