Chorzowski Alfabet 2014

18.12.2014
Rok 2014 powoli dobiega końca. Postanowiliśmy zatem podsumować najciekawsze wydarzenia minionych dwunastu miesięcy, w ujęciu stricte klubowym. Na początek polecamy „Alfabet Ruchu Chorzów”.
Norbert Barczyk/pressfocus.pl
A jak atmosfera – jak bardzo zmieniła się ona od czasu zwycięskiej końcówki poprzedniego sezonu, do dziś, gdy klub znajduje się w strefie spadkowej? Oj znacznie, o czym na co dzień przekonują się prezes „Niebieskich” Dariusz Smagorowicz oraz kierownik zespołu Mirosław Mosór.

B jak Babiarz – podstawowy zawodnik „Niebieskich” zarówno w poprzednim, jak i w aktualnym sezonie. Imponował walecznością i zaangażowaniem w środku pola. Czy wciąż pozostanie w Chorzowie podczas drugiej części bieżących rozgrywek?

C jak Cicha – jak to ostatnio określił Mariusz Śrutwa – Cicha to nie tylko adres, to najprawdziwszy Dom Ruchu i wszystkich ludzi związanych z tym klubem. Oby to miejsce doczekało się należnego mu prestiżu, już w czasie najbliższych kilku lat.

D jak Donata – rzeczniczka chorzowian, prawdziwy dobry duch zespołu. Osoba, bez której bardzo wiele wydarzeń, związanych z drużyną, najzwyczajniej w świecie nie mogłoby mieć miejsca.

E jak Esbjerg – wyeliminowany w ramach rozgrywek Ligi Europy duński klub był faworytem dwumeczu z „Niebieskimi”. Rzutem na taśmę, dzięki bramce strzelonej w ostatniej chwili przez Łukasza Surmę, jednak to chorzowianie awansowali dalej.

F jak „Figo” – najjaśniejsza gwiazda zespołu w sezonie 2013/14 spektakularnie zgasła w czasie letniej przerwy w rozgrywkach. Nie wiemy czego konkretnie brakuje aktualnie Filipowi Starzyńskiemu ale na pewno jest cieniem samego siebie sprzed paru miesięcy.

G jak Gigołajew – Rosjanin dopiero w końcówce jesiennych zmagań wywalczył sobie stałe miejsce w wyjściowej jedenastce „Niebieskich”. I zwieńczył ten fakt świetnym występem oraz przepięknym golem przeciwko Podbeskidziu.

H jak Charków – co prawda nazwa ukraińskiego miasta pisana jest przez „Ch”, nie to jest jednak w tym przypadku najistotniejsze. Najważniejsze były wielkie emocje, jakie towarzyszyły występom Ruchu w IV rundzie Ligi Europy. I fakt, że dopiero rzut karny w dogrywce meczu w Kijowie rozstrzygnął losy rywalizacji „Niebieskich” z Metalistem.

I jak idioci – o kim mowa? O tych kilku osobach, które wpadły na jakże „genialny” pomysł o podłożeniu ładunków wybuchowych pod trybunę gości, przed Wielkimi Derbami Śląska. Pogratulować idei, nie ma co.

J jak Jacek Bednarz – parę miesięcy temu chorzowskie środowisko obiegła hiobowa wieść o możliwym powrocie byłego prezesa Wisły na Cichą. Rozmiar oburzenia kibiców Ruchu był absolutnie niemożliwy do zmierzenia. Nam się jednak wydaje, że temat jest wciąż rozwojowy.

K jak Kocian – słowacki zbawca dał „Niebieskim” medale za trzecie miejsce w poprzednich rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy, a następnie, nie ukrywajmy tego, został w dość nieelegancki sposób wyeliminowany z gry zaledwie kilka miesięcy później. Szara, polska rzeczywistość.

L jak Liga Europy – wiele osób uważa, że niezłe występy Ruchu w ramach tych rozgrywek, gdzie klub był przecież o krok od awansu do fazy grupowej, miały niebagatelny wpływ na fatalną postawę chorzowian w lidze. Czy jednak rzeczywiście ten wpływ był aż tak wielki, czy czasem nie decydowały dodatkowo zupełnie inne czynniki?

M jak medale – brązowe krążki zawisły na szyjach piłkarzy, trenerów i działaczy Ruchu na zakończenie poprzedniego sezonu Ekstraklasy. To był spory sukces zespołu niezaliczanego przecież do grona faworytów rozgrywek.

N jak nowy stadion – zmiana układu sił politycznych w Chorzowie przynosi ze sobą wieść, iż do 2020 roku Ruch może mieć nowy obiekt przy Cichej, o pojemności do 16 000 miejsc. Oby to nie była tylko powyborcza gadanina.

O jak obiekt – wstyd, żenada i totalna porażka. Tymi słowami można określić to co działo się z płytą główną stadionu „Niebieskich” latem tego roku. W każdym razie, na skutek nieudolności zarządców obiektu, Ruch musiał grać na dzierżawionym stadionie w Gliwicach. Efekt? Patrz L jak Liga Europy.

P jak Puchar Polski – jeden z symboli zjazdu, jaki „Niebiescy” zaliczyli po ubiegłorocznym sukcesie, to porażka z Ostrovią 1-2 i odpadnięcie z rozgrywek pucharowych już w pierwszym meczu bieżącej edycji.

R jak Ruch – nic dodać, nic ująć. Ciężko wyobrazić sobie świat polskiej piłki bez „Niebieskiej” eRki.

S jak Stawarczyk – symbol degrengolady poczynań defensywnych chorzowskiego zespołu, przeszedł samego siebie w wieńczącym sezon meczu z Wisłą. Ale i wcześniejsze występy z Legią czy też Górnikiem Łęczna wyraźnie pokazały jak dziurawa jest linia obrony „Niebieskich” ze Stawarczykiem na czele.

T jak Tanczyk – nie udały się ruchy transferowe Ruchowi latem, podczas przerwy w rozgrywkach. Nam się jednak wydaje, że jednym z jaśniejszych punktów tamtych poczynań było ściągnięcie ukraińskiego skrzydłowego Wołodymyra Tanczyka. Tym bardziej dziwi nas niedawna decyzja o jego odejściu z klubu. Podobno Ukrainiec nie sprawdził się...

U jak upadek – spadek z trzeciej lokaty na mecie poprzedniego sezonu na przedostatnią pozycję w tabeli, jaką Ruch zajmuje teraz, to bolesny upadek ze sporej wysokości. Nic nie stoi jednakże na przeszkodzie aby się wiosną z powodzeniem odbić od dna.

V jak Visnakovs – oto jest świetny przykład nietrafionego transferu. Po co Łotysz przyszedł w ogóle na Cichą? Bo chyba nie po to by zdobywać bramki. W tym aspekcie futbolowego rzemiosła były napastnik Widzewa jak widać zbyt dobrym fachowcem nie jest.

W jak Waldek King – Fornalik wrócił na Cichą w roli strażaka, przejmując zespół po Janie Kocianie. Cudu nie sprawił, bo taki cud nie był w tej chwili możliwy do realizacji. I jakoś mamy wrażenie, że nawet gdyby Słowak w zespole pozostał, sytuacja drużyny byłaby bardzo zbliżona do tej obecnej.

Z jak zwycięstwo – właśnie wygrane będą najbardziej potrzebne chorzowianom podczas pozostałych do rozegrania meczów T-Mobile Ekstraklasy. I właśnie tych zwycięstw, całej „Niebieskiej” rodzinie, życzy w nadchodzącym roku redakcja Sportu Śląskiego.
źródło: SportSlaski.pl
autor: Miłosz Karski

Przeczytaj również