Były piłkarz Rozwoju ciągnie "Zielony" wózek. "Nie żałowałem ani moment"

02.11.2017
Bytomskie Szombierki na 4 mecze przed zakończeniem rundy jesiennej IV-ligowych zmagań odstawiły resztę stawki na dystans 5 punktów! Piłkarze trenera Radosława Osadnika konsekwentnie kroczą po wygraną w całych rozgrywkach. "Konsekwencja" to zresztą ulubione słowo lidera bytomskiej ekipy, Damiana Mielnika.
szombierkibytom.com
Większość kariery spędził w katowickim Rozwoju. Przy Zgody grał 8 sezonów. Bez względu na to czy w I, czy w II lidze zawsze był tym, od którego zaczynało się ustalanie wyjściowej jedenastki zespołu. Latem - w optymalnym wieku dla obrońcy - dał się jednak namówić na zejście niżej i dołączenie do ekipy IV-ligowca. - Wcale nie było ciężko mnie do tego przekonać. Nie kreślono przede mną planów budowy drużyny na awans, ale wiedziałem, że jest tu solidna drużyna i wielu ciekawych chłopaków. Dostałem naprawdę dobrą i przede wszystkim konkretną propozycję gry w Szombierkach. Skorzystałem z tego i nie żałowałem ani przez moment - deklaruje Mielnik,

32-latek jest jedną z jaśniejszych postaci całego piątego szczebla rozgrywek na Śląsku. Gwarantuje jakość i doświadczenie, zebrane w barwach katowickich GKS-u i Rozwoju. Ma na koncie prawie dwieście rozegranych meczów na szczeblu centralnym, w tym 8 występów ekstraklasowych. Trener Radosław Osadnik wspominał niedawno, że jego podopieczny jest wzorem choćby dla utalentowanego Szymona Cicheckiego, z którym gra na prawej stronie boiska. - On ma faktycznie ogromne papiery na granie, podobnie jak Damian Cybul w środku obrony. Ta dwójka spośród młodych robi na tą chwilę największe postępy, czas pokaże, czy dostaną szansę wyżej. Póki co szanse chyba wykorzystują - opowiada Mielnik.

Sam jednak przyznaje, że między IV, a II ligą z której trafił do Szombierek przepaść jest naprawdę duża. - Nie będę okłamywał, bo granie na tych dwóch szczeblach różni się praktycznie w każdym elemencie. Sposób poruszania się po boisku, tempo gry, operowanie piłką, to wszystko wygląda tu zupełnie inaczej nawet w porównaniu z II ligą. Tyle, że konsekwentnym dążeniem do celu ten zespół może wskoczyć na takie tory organizacyjne i sportowe, że i Szombierki w przyszłości mogłyby śmiało dać sobie na szczeblu centralnym radę - opowiada z optymizmem prawy obrońca "Zielonych".

Póki co jego klub jest na dobrej drodze do awansu. W miniony weekend odstawił resztę stawki na dystans 5 punktów. To już sporo, zwłaszcza, że te w teorii najtrudniejsze mecze bytomianie mają za sobą. - Spokojnie, w tym roku są jeszcze przed nami do rozegrania 4 mecze. Ale wszystko idzie w dobrą stronę. Jesteśmy dobrym zespołem, nie ma tu żadnych gwiazd, jest za to sporo zdolnej młodzieży - podkreśla 32-latek. Jego drużyna nie zawsze wygrywa okazale, ale nigdy nie schodzi poniżej pewnego progu solidności. Efekt? W 11 meczach defensywa w której sporą rolę odgrywa doświadczony prawy obrońca aż 7 razy kończyła mecze z zerem po stronie strat. - Od tego trzeba zaczynać budowę mocnego zespołu i tak to wygląda w naszym przypadku. Gramy konsekwentnie, zdobywamy punkty, oby tak dalej - tłumaczy Mielnik.

W miniona sobotę przydał się każdy z wymienionych przez niego elementów. W starciu na szczycie ze Śląskiem Świętochłowice przydała się i konsekwencja, i solidność i charakter. Na bagnistej murawie Naprzodu Lipiny mecz miał nawet nie dojść do skutku, ale za namową gospodarzy sędziowie zdecydowali się go rozpocząć, a w samej jego końcówce szalę wygranej na korzyść lidera przesądził Tomasz Rybak. - Wydaje mi się, że jeszcze nie pokazaliśmy wszystkich swoich atutów. W tej szatni jest naprawdę duży potencjał. A gdyby udało się jeszcze zimą zrobić 2-3 wzmocnienia, to z pewnością wskoczymy na wyższy poziom - przekonuje Mielnik.
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również