Bramkarze w rolach głównych. "Żaden ze mnie bohater!"

03.02.2017
- Z całym szacunkiem dla Wisły, ale nie wykorzystaliśmy 15 sytuacji stuprocentowych. To był niezły prezent - przyznał po meczu NMC Górnika Zabrze z "Nafciarzami" trener Ryszard Skutnik. Więcej niż błędów było jednak świetnych interwencji bramkarzy obu zespołów.
Rafał Rusek/Press Focus
- To był bardzo ciężki mecz od pierwszej do ostatniej minuty - przyznał po spotkaniu z NMC Górnikiem Zabrze zawodnik Orlenu Wisły Płock, Dmitrij Żytnikow. Mimo że goście lepiej zaczęli pojedynek, to jednak nie mieli przy Wolności łatwej przeprawy. Głównie za sprawą Mateusza Korneckiego, który od kilku tygodni jest w wyśmienitej formie. To dzięki niemu do przerwy był remis po 13, mimo wielu błędów gospodarzy.

- Nastawiliśmy się na walkę, wiedzieliśmy, że nie mamy nic do stracenia. Niestety, zaczęliśmy za nerwowo, albo byliśmy zbyt wystraszeni. W pierwszych 12 minutach zrobiliśmy siedem błędów technicznych, a później do przerwy tylko jeden. W całej drugiej płowie zrobiliśmy sześć błędów. Z całym szacunkiem dla Wisły, ale nie wykorzystaliśmy 15 sytuacji stuprocentowych. To był niezły prezent - ocenił trener NMC Górnika, Ryszard Skutnik. - Nigdy nie wolno się cieszyć z przegranego meczu. Tak samo jest teraz - dodał, wskazując na wynik 29:26 dla gości.

Wspomniany Kornecki również jest zdania, że po przegranej nie ma co się cieszyć, a już na pewno nie można nazywać go bohaterem. - Absolutnie, żaden bohater! Osobiście jestem zawiedziony, że przegraliśmy, bo zostawiliśmy dużo walki i serca na parkiecie. Zabrakło cierpliwości. Wisła okazała się bardziej doświadczonym zespołem, plus Rodrigo i Adaś, który obronił dwa ważne karne. Końcówka była po stronie gości - przyznał.

Trudno się nie zgodzić ze słowami bramkarza NMC Górnika. Jego odpowiednicy w płockim zespole, Rodrigo Corrales i Adam Morawski, również należeli do wyróżniających się postaci. Ten pierwszy w drugiej połowie dorównał skutecznością Korneckiemu, z kolei drugi - obronił w kluczowych momentach dwa rzuty karne. - Poprzez dramaturgię, mecz mógł się podobać licznie przybyłm kibicom. Mieliśmy problem ze złapaniem rytmu gry. Powinniśmy skończyć wiele sytuacji sam na sam z Korneckim, któremu gratuluję postawy. Nasii bramkarze w drugiej połowie też pokazali się z dobrej strony. Jest dużo przemyśleń po tym spotkaniu. Mamy nad czym pracować, ale nie mamy czasu, bo wchodzimy teraz w rytm trzydniowy - podsumował trener wicemistrza Polski, Piotr Przybecki.

 
autor: Adrian Waloszczyk

Przeczytaj również