Bramkarze w rolach głównych. Kolejny udany pościg GKS-u!

22.03.2017
Stefan Żigardy podarował Cracovii dwie bramki, ale na szczęście jego koledzy z drużyny zdołali z nawiązką odrobić straty. GKS Tychy po raz drugi lepszy od "Pasów" w finałowej rywalizacji!
Łukasz Sobala/Press Focus
Najważniejszą informacją przed rozpoczęciem spotkania było to, że tyszanie mogli skorzystać z Mateusza Bepierszcza, który wczoraj otrzymał karę meczu. Jak wcześniej informowaliśmy, zarząd PHL-u uznał protest GKS-u, dzięki czemu napastnik wyjechał na lód i... otworzył wynik spotkania. To on jako pierwszy wpisał się na listę strzelców, choć nie obyło się bez kontrowersji - wcześniej Radosław Galant zaatakował Tomasa Sykorę, który nie podnosił się z lodu. Gra nie została przerwana, a bramkę uznano.

Tercja zakończyła się jednak wygraną Cracovii, która dwa razy pokonała Stefana Żigardyego - i trzeba przyznać, że przy obu trafieniach bramkarz GKS-u nie spisał się najlepiej. Kilka minut po bramce Bepierszcza, Czecha zaskoczył uderzeniem z bardzo ostrego kąta Petr Kalus, a kilka sekund przed przerwą z równie trudnej pozycji uderzał Filip Drzewiecki, który później przyznał się, że... chciał podawać.

W drugiej części gry nie popisał się z kolei Rafał Radziszewski. Bramkarz Cracovii w bezsensowny sposób złapał karę i osłabił swój zespół w momencie, gdy Cracovia już grała o jednego mniej. Zdenerwowany trener "Pasów" wziął czas, w którym skupił się na rozmowie ze swoim bramkarzem. Tyszanie błyskawicznie wykorzystali grę 5 na 3 i po mocnym uderzeniem z dystansu Bartłomieja Pociechy doprowadzili do wyrównania. Co ciekawe, w tej sytuacji bramkarz gości... interweniował bez kija, który leżał na lodzie. Po golu impulsywny Radziszewski pchnął bramkę.

Kilka minut później na strzał spod niebieskiej zdecydował się Andrei Makrov. Radziszewski próbował złapać odbity przed siebie krążek, ale uprzedził go Jarosław Rzeszutko, który wyprowadził tyszan na prowadzenie. GKS umiejętnie bronił wyniku, a w trzeciej tercji był bliżej zdobycia czwartej bramki niż utraty trzeciej. Ataki przyniosły skutek - Rzeszutko z niewielkiej odległości wykończył bardzo dobre podanie z lewej strony Marcina Kolusza.

GKS wykorzystał atut własnego lodowiska i do Krakowa pojedzie przy stanie 2:0. Mecze na terenie Cracovii odbędą się 25 i 26 marca. Jeśli tyszanie wygrają oba spotkania, to na Górny Śląsk wrócą już ze złotymi medalami.

GKS Tychy - Comarch Cracovia 4:2 (1:2, 2:0, 1:0)
1:0 - Bepierszcz (Galant, Witecki), 6:17
1:1 - Kalus (Sykora, Dutka), 9:05
1:2 - Drzewiecki (Słaboń), 19:52
2:2 - Pociecha (Kubos, Rzeszutko), 28:56 (5/3)
3:2 - Rzeszutko (Makrov, Kubos), 31:39
4:2 - Rzeszutko (Kolusz, Górny), 52:09

GKS: Żigardy - Kubos, Pociecha, Makrov, Kristek, Kolusz - Bryk, Kotlorz, Witecki, Galant, Bepierszcz - Kolarz, Górny, Jeziorski, Komorski, Vitek - Zat'ko, Horzelski, Woźnica, Rzeszutko, Kogut. Trener: Jiri Sejba.

Cracovia: Radziszewski - Novajovsky, Rompkowski, Sinagl, Dziubiński - Kruczek, Wajda, Urbanowicz, Słaboń, Drzewiecki - Dąbkowski, Zib, Sykora, Chovan, Kalus - Dutka, Noworyta, Domogała, McPherson, Paczkowski. Trener: Rudolf Rohacek.

Stan rywalizacji: 2:0 dla GKS-u. Następny mecz: 25.03 w Krakowie.
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również