"Będzie wstyd jak nie awansujemy". Genialna bramka skomplikowała życie Polonii [VIDEO]

17.06.2018
- Będzie wstyd jak nie awansujemy z takim składem - mówili po pierwszym barażowym meczu z Ruchem Radzionków piłkarze Polonii Bytom. Po starciu przy Olimpijskiej dość niespodziewanie to "Cidry" są nieco bliżej III ligi. 
Tomasz Błaszczyk/PressFocus
- Szanse? Na dziś 60 do 40 dla "Cidrów" - przyznał na pomeczowej konferencji trener bytomian. - A ja myślę, że dalej głównym faworytem dwumeczu jest Polonia Bytom - "bronił" się Kamil Rakoczy z Ruchu Radzionków. - Nie prawda, co on gada? Ludzie, gracie przecież u siebie - ripostował Trzeciak. - Ale wszyscy państwo widzieliście jak to dzisiaj wyglądało - upierał się przy swoim opiekun "żółto-czarnych".

Ta przekomarzanka dwóch dobrych kolegów - Rakoczy i Trzeciak przez lata współpracowali przecież właśnie w Bytomiu - właściwie oddawała to, co działo się w sobotę na boisku przy Olimpijskiej. W piłkę lepiej grali bytomianie. Prowadzili grę, sprawnie przedostawali się w okolice szesnastki gości. Zwłaszcza lewą stroną, po której hasali Marcin Radzewicz z Krzysztofem Hałgasem. To właśnie akcja tej dwójki przyniosła gospodarzom prowadzenie - "Radza" dostał piłkę przy linii, dograł w pole karne do Hałgasa, ten wycofał do kompletnie niepilnowanego Huberta Tylca który pewnym uderzeniem otworzył wynik gry.

Ruchowi trzeba za to oddać, że taktykę dobrał sobie dokładnie taką, jaką potrafił realizować najlepiej i był przy tym bardzo konsekwentny. "Cidry" nie pozwalały kończyć ataków rywalowi i szukały szansy na kontrę. Kilka razy udało im się przerwać akcję przeciwnika gdzieś w okolicach środkowej linii boiska i dwoma - trzema podaniami przedostać  pod bramkę Patryka Króla. Właściwie prowadzenie powinni objąć w tym starciu właśnie "żółto-czarni" po tym, jak Karol Kajda uderzał z pierwszej piłki po dograniu od Damiana Sadowskiego i pomylił się raptem o centymetry. Tylko przed przerwą Ruch jeszcze co najmniej trzy razy wychodził czwórką graczy ofensywnych przeciwko czwórce obrońców gospodarzy, ale w decydujących momentach psuł te akcje jeszcze przed oddaniem strzału.

Po przerwie role trochę się odwróciły. Teraz to gospodarze częściej mogli zagrać z kontry a Ruch - jeśli nie chciał skończyć meczu z porażką i bez gola na wyjeździe - musiał zagrać nieco odważniej. Polonia miała kilka szans na poprawę rezultatu - głową nieznacznie pomylił się Hałgas, zablokowany został Tylec, a Giełażyn przegrał pojedynek ze znakomicie interweniującym Rafałem Strzelczykiem. Trener Rakoczy dokonywał kolejnych zmian, w końcu wpuścił na boisko swojego "dżokera" - Andrzeja Piecucha. 21-latek nie zawiódł - w 77. minucie dostał piłkę od skutecznie przerywającego kontrę bytomian Kamila Banasia, a następnie podciągnął kilkanaście metrów i huknął nie do obrony sprzed narożnika pola karnego. Gol - stadiony świata! - Co tu kryć, dobrze siadła, wpadła w okienko... tylko się cieszyć! - mówił dość spokojnie po końcowym gwizdku bohater "Cidrów". Ale tuż po trafieniu z radości omal nie eksplodował. Trudno się dziwić tym bardziej, że przy Olimpijskiej miał coś do udowodnienia. - Nie dostałem w Polonii żadnej szansy, więc dobrze było się pokazać tutejszym kibicom - przyznawał Piecuch, który w Bytomiu spędził rok i... ani razu nie zagrał o punkty.


Bramkowy remis oznacza, że sprawy pokomplikowały się w Bytomiu. Tu nikt innego scenariusza niż awans nie zakłada, tymczasem w środę to radzionkowianie mogą bronić u siebie wyniku. - 1:1 daje im mały handicap. Zabrakło nam drugiej bramki co zmusiłoby gości do bardziej otwartej gry. Nie wykorzystaliśmy atutu własnego boiska i awans będzie trzeba wywalczyć w Radzionkowie. Sami narzuciliśmy sobie presję. Nas nawet po awansie nikt nie będzie nosił na rękach, bo to jest nasz obowiązek. Będzie wstyd jeśli takim zespołem nie zapewnimy sobie tej III ligi - irytował się Krzysztof Markowski z Polonii Bytom.

"Żółto-czarni" mimo dobrego wyniku przy Olimpijskiej balonika pompować jednak nie zamierzają. - Polonia była lepsza od nas, lepiej grała w piłkę i... dalej jest faworytem. Byliśmy trochę spięci przed tym meczem, ale chcieliśmy coś udowodnić. Nikt na nas nie stawiał, a my możemy pokazać że... możemy - tłumaczy Andrzej Piecuch. "Cidry" zdają sobie sprawę, że póki co nie tyle zbliżyły się do awansu co pokomplikowały plany Polonii. Nierówna nawierzchnia przy Narutowicza nie będzie sprzyjać płynnej grze i atakom pozycyjnym, a do tego będą w rewanżu zmuszeni bytomianie. - Ale i tak kopiemy przecież do przodu, więc spokojnie - starał się o optymizm Jacek Trzeciak. Barażowy rewanż o awans do III ligi zostanie rozegrany w środę o godzinie 18:00.

Polonia Bytom - Ruch Radzionków 1:1 (1:1)
1:0 - Hubert Tylec 37'
1:1 - Andrzej Piecuch 77'

Polonia: Król - Mróz, Markowski, Radkiewicz, Radzewicz - Ignacek, Chrabąszcz (83' Dudek), Hałgas (68' Czernysz), Tylec (79' Kowalczyk), Lachowski (88' Wojtkowiak) - Giełażyn. Trener: Jacek Trzeciak.

Ruch: Strzelczyk - Bąk, Banaś, Harmata, Trzcionka - Kopeć (79' Gieroń), Staszowskik, Hermasz (71' Skalski), Sadowski (62' Piecuch) - Kajda (46' Pietryga), Wojsyk. Trener: Kamil Rakoczy.

Sędzia: Rafał Rokosz (Katowice)
Żółta kartka: Banaś (Ruch)
Widzów: 1550 (komplet, w tym 120 gości)
autor: ŁM

Przeczytaj również