Bartłomiej Zdrzałek - Ślązak robi rewolucję. Powtarzalność i dzielenie wiedzą [WYWIAD]

15.11.2016
- Będziemy stali na straży tego, by ta technologia była tania, tak, by nikt nie mógł powiedzieć, że go na to nie stać. Korzystanie z naszego programu jest dziś tańsze niż kupno papierowego dziennika - mówi Bartłomiej Zdrzałek, właściciel i pomysłodawca programów ProTrainUp i SportLiveTag. Ślązak zrewolucjonizuje polską piłkę? Dlaczego nie!? Z jego pomysłów korzystają już trenerzy z całej Polski i Europy!
Łukasz Michalski: Z czego wzięła się idea programu ProTrainUp - to była chęć dołożenia cegiełki do rozwoju naszego futbolu, czy pomysł czysto biznesowy?
Bartłomiej Zdrzałek: Chyba każdy facet w życiu chce mieć satysfakcję z tego co robi. Ja osiągam to jako trener, ale czegoś mi brakowało. Moje produkty powstały dzięki determinacji. Chodziło o spełnienie własnej osoby, o to, by być dumnym ze swojego dzieła. Realizacja ProTrainUp, a potem Sport Live Tag wciąż pozwala mi się uczyć, pozwala poznawać ludzi i ich spojrzenie na szkolenie, a to swojego rodzaju paszporty do przyszłości.
 
Stworzyłeś narzędzie, którego brakowało ci wcześniej w pracy trenera?
Wszyscy trenerzy którzy zaczynali pracę jako młodzi ludzie, na kursach nigdy niczego nie dostawali. Ani od Śląskiego Związku w dawnych czasach, ani od Akademii Wychowania Fizycznego która organizowała kiedyś kursy. Chciałem więc początkowo uprościć sobie pracę. Jasne, że mieliśmy papierowe dzienniki, ale chodziło o skrócenie roboty i opatentowanie sposobu na sprawowanie nadzoru nad jej efektami. Nic tak nie wpływa na jakość prowadzonych zajęć jak nadzór i kontrola. ProTrainUp jest więc narzędziem dzięki któremu na bieżąco monitorujemy pracę trenera i zespołu, posiada elementy platformy społecznościowej, pozwalającej na komunikację chociażby z rodzicami. Skąd ten pomysł? Impuls dał mi elektroniczny dziennik nauczyciela, stwierdziłem, że fajnie byłoby przenieść coś takiego również na grunt piłkarski. Swoje dołożyły godziny spędzone na grze w Football Managera we wszystkich chyba możliwych odsłonach (śmiech). Do tego zainteresowanie informatyką, choć to już tak naprawdę nie moja działka. Wyzwaniem było właśnie znalezienie młodych ludzi, którzy "złapią" mój pomysł. Udało się skompletować fantastyczny zespół, teraz mamy taką "googlowską" atmosferę w Katowicach.
 
Do pracy z ProTrainUp trzeba dużej systematyczności?
Tak, to oczywiście klucz, ale to naprawdę ułatwia pracę. Jeździmy, oglądamy i nie ma co kryć - poziom trenerów jest bardzo różny. Jeśli trafiamy na takich, którzy trochę się obawiają pracy z tym systemem, ale chcą się go uczyć to jest świetnie. Rewelacja, kiedy ktoś z góry chce pracować na naszym dzienniku. A jeśli kogoś trzeba przekonywać, szkoda mu czasu i energii to nie ma sensu dalsze zachęcanie. Tak naprwadę mówimy przecież o czymś oczywistym. ProTrainUp pozwala na tworzenie konspektów, dzielenie się wiedzą, sprawdzenie obecności - to rzeczy które każdy musi robić, a nasza platforma zdecydowanie to ułatwia.
 
Usystematyzujmy - co to jest ProTrainUp? Na czym polega?
ProTrainUp to system zarządzania klubem. To dziennik elektroniczny dostępny dla każdej ze stron, które dziś budują polską piłkę. Klub, trener, zawodnik i rodzic - każdy znajdzie tu coś dla siebie. Klub decyduje co chce pokazać zawodnikom i ich rodzicom. Pozwala na kontrolę pracy trenera, a po kilku latach użytkownikom pozostaje wgląd w historię tego, co działo się z danym zawodnikiem, jak był prowadzony. To chyba najważniejszy element. Do tej pory trener odchodził z klubu, zabierał ze sobą swoje dokonania i tyle było z jego pracy. Teraz jego następca będzie miał wgląd w historię treningu co znacznie poprawi jakość szkolenia na poszczególnych etapach.
 
ProTrainUp ewoluuje, stał się platformą która integruje środowisko i takim centrum wymiany myśli szkoleniowej.
Tak, pomysły na rozbudowę systemu podsuwają sami trenerzy. To coś wspaniałego! Nie możemy zabierać swojej wiedzy do grobu, musimy się nią dzielić. Piłki nikt przecież na nowo nie wymyśli. To prosta gra, a w naszej pracy trzeba zwracać uwagę na - wyświechtane po jęcie - detale. Z chęcią korzystamy z podpowiedzi. W informatyce nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystko jest kwestią ceny i poświęconego czasu. Będziemy stali na straży tego, by ta technologia była tania, tak, by nikt nie mógł powiedzieć, że go na to nie stać. Korzystanie z naszego oprogramowania jest dziś tańsze niż kupno papierowego dziennika.

Na swoim profilu regularnie chwalicie się kolejnymi umowami podpisywanymi z klubami, akademiami, a nawet wojewódzkimi związkami. Ewidentnie trafiliście do swojej grupy docelowej.
Tak, ja się cieszę, że to wszystko dzieje się niemal bez wydania złotówki na reklamę. Czasami trafiamy do klubu z polecenia, czasami okazuje się, że ktoś śledzi nasze profile i sam szuka kontaktu. Może to trochę dziwne podejście, ale czekamy na klienta. Dzięki temu trafiają do nas ludzie z tych dwóch kategorii o których wspomniałem na początku - tacy którzy z góry chcą, lub tacy, którzy mają tylko obawy przed spróbowaniem. Później nasze spotkania z klientami dają nam mnóstwo satysfakcji, sami czerpiemy od nich wiedzę, którą jednocześnie chętnie się dzielimy.
 
Po sukcesie ProTrainUp'a poszliście za ciosem. Wkrótce inaugurujecie system LiveTag. Co to takiego?
Coś, co jest dziś chyba na topie - videoanaliza. Odprawy multimedialne w pracy trenera stają się pomału codziennością. Chcemy, by polscy trenerzy i zawodnicy korzystali z polskiego oprogramowania. Dziś muszą pracować na programach zagranicznych, a one kosztują nieraz więcej niż ich roczne zarobki! Stworzyliśmy więc przystępny program, intuicyjny w obsłudze, pozwalający ciąć filmy, rysować schematy na obrazie, tworzyć własne prezentacje. To wszystko jest połączone z aplikacją mobilną, która pozwala na bieżące monitorowanie statystyk danego gracza już w trakcie jego trwania. Możemy dokładnie prześwietlić występ danego zawodnika, przeanalizować zachowanie poszczególnych formacji, pokazać indywidualne i zespołowe błędy. A to nie tylko przydatne rzeczy w szkoleniu - to też kapitalny sposób na zbieranie piłkarskich pamiątek! Pewnie wiele osób dało by dziś dużo, by przyjrzeć się jak grał Arek Milik w wieku na przykład 14 lat. W tamtych czasach kamery przecież były! Teraz każdy zawodnik, czy rodzic będzie mógł w prosty sposób kompletować archiwum piłkarskiego rozwoju, obojętnie na jakim etapie się on skończy.
 
Gonimy dzięki temu bardziej zaawansowane pod tym względem kraje, czy wybiegamy do przodu i stajemy się innowacyjni?
Zależy od kraju o którym mówimy. Anglia, Włochy, Niemcy - oni takie narzędzia mają już od pewnego czasu, mają swoje systemy zarządzania klubami, zarządzania szkoleniem. Dla Rumunów, Bułgarów i tego typu krajów jesteśmy zaś innowacyjni. Skracamy dystans do zachodu, dajemy przykład pozostałym. I wprowadzamy swoje nowinki! Aplikacja mobilna zsynchronizowana z materiałem video, współpraca z rodzicami - w tych elementach wymyśliliśmy coś, czego nie było.
 
Jaką część piłkarskiego rynku macie dzisiaj opanowaną?
W skali kraju mamy ponad 65 klubów korzystających z systemów dedykowanych i ponad 200 pracujących na standardowym systemie. Z naszego oprogramowania korzysta około 5 tysięcy trenerów z Polski i spoza jej granic. A do tego zawodnicy i ich rodzice. Niedawno mieliśmy 3-milionową sprawdzoną obecność za pomocą naszego dziennika, czyli system żyje, jest potrzebny. Świeżym pomysłem jest baza stosowanych przez trenerów ćwiczeń. Kluby i trenerzy wprowadzili już około 20 tysięcy pomysłów na konkretne elementy treningu! Jednym kliknięciem można dzielić się swoją wiedzą, można korzystać z wiedzy innych.
 
Te liczby biorąc pod uwagę społeczność, która wokół PTU powstała mogłyby chyba stanowić naturalne uzupełnienie Narodowego Modelu Gry opublikowanego przez PZPN? Współpracujecie jakoś z piłkarską centralą?
Rozmowy się odbywają, zmierzamy chyba w dobrym kierunku. Możemy coś dać od siebie, możemy pomóc. Czekamy w tej kwiestii na rozwój wydarzeń. W Związku otworzył się kolejny 4-letni rozdział, my jesteśmy młodym, polskim startupem - czemu nie spróbować współpracy? Możemy się już za to pochwalić umową na dostarczenie systemu zarządzania i programu do videoanalizy z Polskim Związkiem Koszykówki. 
 

Ale Twój świat to przede wszystkim świat piłki. To tu znaleźliście "braki", które postanowiliście wypełnić.
Tak, jako trener widzę, że w środowisku skracamy dystans między sobą. Nie możemy poprzestawać na pojedynczych sukcesach, musimy się stawać powtarzalni. A póki co jest z tym problem. Musimy czerpać od siebie więcej. Jeżdżę po całej Polsce, i widzę jak to wygląda. Mało ludzi nawet w środowisku w innych częściach kraju wie, kto to jest trener Mogilan. A to szkoleniowiec, który wychował Arka Milika. My nie znamy się we własnym środowisku! A Mogilan to właśnie przykład takiej powtarzalności. Z jego rocznika wyszedł zawodnik który gra na poziomie reprezentacji, kilku kolejnych znalazło się w Ekstraklasie. Teraz ma kolejny rocznik i trzymam za niego kciuki. Komunikacja między takimi osobami, wymiana myśli, doświadczeń - to może nam pomóc właśnie w powtarzalności. Pewnie, że możemy pojechać na kilka dni, popatrzeć co robią w Portugalii czy Niemczech, ale jesteśmy na tyle mądrymi ludźmi, że jeśli wykorzystamy potencjał miejsc w których jesteśmy, nowinek technicznych, to możemy sami stanowić przykład. Przecież my w każdym roczniku w skali kraju mamy ok 50-60 tysięcy zawodników! I na koniec jest problem z wyprodukowaniem lewego obrońcy. Jeszcze nie wszystko jest u nas idealnie.
 
Lubisz diagnozować problemy polskiej piłki?
Może nie problemy, ale zagrożenia, przeszkody. Lubię znajdować pomysły które mogą pomóc. Widzimy, że wiele spraw się u nas rozwija, że idzie to w dobrym kierunku. Ale ciągle za bardzo jesteśmy zapatrzeni w inne kraje, a nie szanujemy własnego dorobku. Musimy zmienić naszą mentalność.
 
Co mamy? Czego nie wykorzystujemy?
Nie jesteśmy powtarzalni, przy tym będę się upierał. I tego nie zmieni tygodniowy wyjazd na Zachód, na krótkie staże...
 
Co oznacza, że nie jesteśmy powtarzalni?
Jest wiele klubów, w których wszystkie roczniki stanowią jakby inne drużyny. Nawet na poziomie klubów brakuje jednolitości. Przez to nie jesteśmy w stanie w jednym miejscu regularnie wychowywać kolejnych piłkarzy, za dużo w tym przypadku. Przyszłość należy do młodych ludzi, młodych trenerów. Coraz więcej ludzi przychodzi na kursy, a to osoby z roczników 95, 96. Oni nas kiedyś zastąpią i trzeba im stworzyć lepsze warunki niż te, jakie sami zastaliśmy.
 
Jak to u nas wygląda z tym postępem? Mamy kilka akademii które ciągną resztę za uszy? Czy raczej powiększają się dysproporcje pomiędzy możliwościami dużych i małych?
Wszystko zależy od ludzi, którzy zarządzają danym klubem. Są ośrodki które mają drużyny na poziomie III czy IV ligi, a szkolenie maja tak poukładane, że nie jeden klub w Ekstraklasie może spojrzeć na nie z zazdrością. Bywa i odwrotnie - nie ma reguły. Mamy 650 tysięcy zawodników w 40 milionowym kraju. W stosunku do bardziej rozwiniętych krajów to wciąż mało. Trzeba zachęcać dzieci do sportu, trzeba traktować rodziców podmiotowo a nie przedmiotowo. Trzeba się z nimi liczyć nie tylko w chwili, w której płacą składki, tylko współpracować na bieżąco. Przecież dzisiaj to rodzice są bardzo istotną częścią całego systemu szkolenia, oni go w dużej mierze utrzymują!
 
Poprawić przygotowanie fizyczne u najmłodszych - to jedno z założeń jakimi do drugiej kadencji przygotowywał się prezes Zbigniew Boniek. Niektórzy ironizowali, Ty zdajesz się zgadzać z jego spostrzeżeniami?
Tak, sam jestem ojcem 6-latka. Ten etap, którym dziecko zaczyna podstawówkę jest bardzo zaniedbany. Nie chodzi o to, by zrzucić winę na nauczycieli, to by było najprostsze. Po prostu na tym etapie trzeba dziecko przygotowywać ruchowo, ogólnorozwojowo, potem zastanawiać się jaką dyscyplinę będzie trenować "na poważnie".
 
A my od początku chcemy stworzyć małego piłkarza.
I to jest problem! Mam znajomego zupełnie niezwiązanego ze światem piłki, porusza się raczej w dużym biznesie. I on zadaje kluczowe pytanie - czym różni się nasza młodzież, od tej zagranicznej? Czy nasi piłakrze są innymi ludźmi? Maja dwie inne nogi? Przecież wszędzie rodzimy się mniej więcej tacy sami. Spójny system wszechstronnego przygotowania fizycznego ułatwia pracę z zawodnikiem już danej dyscypliny. Takiego, który ma swoje predyspozycje wytrzymałościowe, szybkościowe, a przede wszystkim jest sprawny.
 
Jako region na tle reszty kraju wyglądamy nieźle - wciąż wielu ludzi wychowanych na Śląsku robi kariery w piłce. Tendencja jest jednak taka, że oni na coraz wcześniejszym etapie wyjeżdżają z regionu. Dlaczego?
Nie odkryję Ameryki - najważniejszy jest aspekt finansowy. Ludzie jadą tam, gdzie mają lepsze warunki. Sam pracuję w GTV Stadionie Śląskim, gdzie znamy swoje możliwości. I na pewnym etapie nietaktem byłoby zatrzymywanie tych chłopaków kiedy mają szansę rozwoju. Nieraz mówię, że sam zawiozę takiego zawodnika choćby do Zagłębia Lubin, czy Lecha Poznań jeśli pojawi się dla niego propozycja. Wiesz co jest najgorsze? Że my na Śląsku mamy ogromny potencjał, ale nie działamy wspólnie. Jesteśmy porozbijani, każdy dba o swój interes. Ułatwiamy pracę tym akademiom o których wspomniałem i tak będzie dopóki nie zbudujemy czegoś wspólnego. Bo moglibyśmy być jako region potentatem, ale to wymaga działania ponad podziałami. 
 
Mam wrażenie że kluby na Śląsku lubią podkładać sobie nogę, umniejszyć rolę w wychowaniu poszczególnych graczy, chować talenty we własnej szafie albo wypchnąć je poza region, byle nie oddać silniejszemu konkurentowi u siebie?
Tak, sam jako młody trener kilka lat temu popełniałem tego typu błędy. Niczemu dobremu to później nie służy. Mam nadzieję, że wrócą czasy w których zawodnicy wychowani na Śląsku będą grać u nas. I nie będzie problemem, by wychowanek Górnika Zabrze zagrał dla GKS-u Katowice czy Ruchu Chorzów, albo gracz Stadionu zostanie wykupiony przez Ruch, czy Podbeskidzie. To kwestia merytoryki ale i otwarcia się na siebie. No i tej powtarzalności, przy której się upieram. Prosty przykład - Rozwój Katowice, rocznik 1994. Brązowy medal mistrzostw Polski. Jeden z tych zawodników jest dziś gwiazdą europejskiej piłki, kilku przebiło się do Ekstraklasy. A gdzie są złoci i srebrni medaliści z tamtego roku? Z Legii? Z Lecha? Większość z nich nawet nie gra już w piłkę. Tytuły, wyniki na tym etapie są niewiele warte. Weryfikacją jest to, gdzie wychowanek trafia jako dorosły piłkarz. Mam nadzieję, że coraz większa liczba zawodników wychowana na Śląsku będzie grać na szczeblu centralnym. Jeśli któryś z nich zostanie kupiony za poważne pieniądze jako ukształtowany piłkarz, to będzie ok. Ale jeśli wyjedzie w wieku 15 lat, to trudno nam będzie przypisać sobie komplet zasług przy jego wyszkoleniu.
 
To co można zaproponować takiemu zawodnikowi, by został w regionie?
Ważne są małe rzeczy. Nie obiecujmy gruszek na wierzbie. Dla jednego będą ważne dodatkowe zajęcia, dla innego stypendium opłacane na czas bo jest w trudnej sytuacji materialnej. Do tych zawodników trzeba podchodzić indywidualnie, bo talentów jest wiele. Ważne, by na jakimś etapie ze sobą współpracować. Skoro dziś Legia może współpracować z Ruchem i na pewnym etapie zostawiać w Chorzowie zawodników do ogrania, to dlaczego taki Ruch, nie mógłby w podobny sposób współpracować z innym klubem na poziomie I, czy II ligi. Trzeba schować dumę i uprzedzenia do kieszeni.
 
Mamy SMS-y, sztuczne trawy, nowe ośrodki. Jak to uporządkować?
Wszystko jest dobrze, jeśli mamy jakiś długofalowy projekt. Jeśli wiemy, co będziemy robić za 5-6 lat. A gdybyś w większości klubów zapytał jakie są plany na taki okres, nie dostałbyś sensownej odpowiedzi. Zarządzanie tym systemem jeszcze u nas kuleje. 
 
Na szkolenie kładzie się bardzo duże środki. Trzeba je zweryfikować. Liczba zawodników  na ostatnim etapie szkolenia osiągająca dobry poziom jest nieadekwatna do zainwestowanych pieniędzy. Spójrzmy na to biznesowo - ile w skali miasta, powiatu, czy kraju wydajemy, a co mamy w efekcie końcowym. My nie robimy takich podsumowań, chwalimy się tylko kiedy coś się uda, ale z natury nie chcemy wyciągać wniosków z tego co nie wychodzi. Nie ma ewaluacji, a ona powinna trwać bez przerwy.
 
Wracamy więc do tej powtarzalności?
Tak, bo kto jest dziś gwiazdą reprezentacji? Robert Lewandowski, Piotr Zieliński, Arek Milik - to wybitne jednostki, ale żaden nie był wychowankiem SMSu. Arek Milik nie kończył szkoły sportowej. Ich sukces był oparty o talent i pracę z poszczególnymi trenerami, ale nie był efektem narzuconego systemu szkolenia i wychowania. Jako Polacy mamy dużą wiedzę, skoro udało się ich wychować, nie musimy jeździć do Holandii czy Portugalii i na siłę podpatrywać innych. Wystarczy sprawdzić jak to zrobili w Katowicach, czy Warszawie. Musimy się tą wiedzą dzielić, musimy się spotykać, uporządkować pewne rzeczy.  Tymczasem my wymieniani się kilkoma procentami wiedzy, zamiast wymieniać się większością. Wiadomo, że osobną sprawą jest po prostu lepsza praca, a do niej niezbędne jest też większe wynagrodzenie. Dziś to szkolenie opiera się na pasjonatach, na ludziach, którzy mają swój dom, pracę, rodzinę, a później się wykruszają lub robią coś kosztem czegoś. 
 
Dlaczego nie ma pieniędzy na trenerów, skoro sam mówisz, że w szkolenie pompowane są naprawdę duże środki?
Nie ma. W skali kraju tylko sami rodzice płacą ok 20 milionów złotych miesięcznie w formie składek i darowizn. Dysproporcja między zarobkami trenerów jest bardzo duża, ale gdybyśmy je uśrednili okaże się, że polski trener pracuje za 400zł miesięcznie. 100 euro! Jak za te 100 euro chcemy gonić zachód?
 
Ale mamy nowoczesne i zarazem tanie narzędzia w formie ProTrainUp i LiveTag. Co będzie dla Ciebie weryfikacją, momentem, w którym uznasz że swoimi pomysłami osiągnąłeś sukces?
Weryfikacja następuje z dnia na dzień, z każdym dołączającym klubem. Na razie to satysfakcja, nie rozpatruję tego w kategoriach sukcesu. Każdy powinien robić coś dla swojej satysfakcji, coś, z czego będzie dumny. A ja jestem dumny, że mogę pracować z Ruchem, Górnikiem, Zagłębiem Lubin i ze szkółką z Suszca. Wiem, że zrobiłem coś potrzebnego, a zainwestowany czas miał sens.
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również