Albańczyk szuka szansy w Chorzowie. "To tylko jedna z wielu historii"

29.08.2017
Nie ma łatwego życia trener Krzysztof Warzycha. Za każdym razem, gdy rodzi się pytanie, czy po 14 grach o stawkę można - przynajmniej wstępnie - weryfikować pracę "Gucia" przy Cichej, momentalnie przypominamy sobie w jakich realiach pracuje. W tym tygodniu opiekun "niebieskich" przygląda się na przykład... 19-latkowi ze spadkowicza z II ligi albańskiej.
Norbert Barczyk/PressFocus
Jurgen Peqini to postać na tyle anonimowa, że trzeba sporego wysiłku by doszukać się informacji na temat jego dotychczasowej kariery. Wiadomo, że w ubiegłym sezonie w 15 grach w dorosłej drużynie swojego FK Elbasani zdobył 4 bramki, kolejne 3 dołożył w 10 występach w zespole młodzieżowym. Jego klub spadł z II z drugiej ligi albańskiej, ale sam Peqini w lokalnej prasie bywał określany sporym talentem, ocierając się nawet o młodzieżową reprezentację Albanii. Z drugiej strony - jeszcze przed chwilą nie dostał angażu w rodzimym ekstraklasowiczu o nazwie Teuta Durres. - Przyjechał, przyjrzy mu się trener Krzysztof Warzycha i to naturalna kolej rzeczy w piłkarskim życiu. Szkoleniowiec dostał informację, że może to być ciekawy zawodnik, Peqini dostał więc czas na pokazanie swoich umiejętności i to po prostu jedna z wielu historii jakie dzieją się w czasie okienka transferowego - tłumaczy Grzegorz Kapica, dyrektor sportowy "niebieskich", nie chcąc zdradzać jak długo Peqini będzie terminował przy Cichej.

19-latek, awizowany początkowo jako napastnik, dotychczas grał głównie w linii pomocy. Tymczasem trudno nie dojść do wniosku, że właśnie typowego napastnika potrzebuje trener Warzycha, bo póki co na tej pozycji dysponuje grupą z dość mizernym dorobkiem:

Jakub Arak - stara się o rozwiązanie umowy i - choć póki co trenuje z zespołem - jego przyszłość do 6 września stoi pod wielkim znakiem zapytania
Artur Balicki - 17-latek bez doświadczenia w dorosłej piłce
Adam Setla - ostatnio strzelał dla niemieckiego V-ligowca, wcześniej podziękowano mu w Kluczborku i... Ruchu
Vilim Posinković - najbardziej doświadczony, choć sam przyznaje że najlepiej czuje się na boku pomocy, a jego dotychczasowa kariera potwierdza, że nigdy nie był skutecznym snajperem (bez gola w poprzednim sezonie)

Chorzowianie brali pod uwagę angaż Daniela Gołębiewskiego, który wiosną miał na koncie raptem 3 trafienia w II-ligowej Polonii, a dwa z nich to skutecznie egzekwowane rzuty karne, teraz sprawdzają z kolei Albańczyka z piłkarskich peryferii. Jak widać - o sprowadzenie gracza z mocnym CV jest więc przy Cichej wyjątkowo trudno. - Każda z pozycji, na których trener zwraca uwagę na potrzebę wzmocnienia jest brana pod uwagę, ale czy uda się temu zaradzić przed końcem okienka transferowego jeszcze nie wiemy, bo nie mamy zamiaru działać "na hura". Jesteśmy zmuszeni do podejmowania przemyślanych decyzji. Przyznaję jednak, że o ile ilość graczy w kadrze jest wystarczająca, o tyle o tym że jakość jest jeszcze niedostateczna świadczą wyniki - przyznaje Grzegorz Kapica.

W Chorzowie szukają wzmocnień, ale wierzą jednocześnie w szybkie postępy już wyselekcjonowanej grupy ludzi. O tym, że nie ma tematu zmiany trenera przy Cichej mówił w wywiadzie dla Dziennika Zachodniego prezes Janusz Paterman, w skuteczność obecnej strategii wierzy również dyrektor sportowy "niebieskich". - Ci chłopcy trenują i grają ze sobą dopiero od ośmiu tygodni. Jasne, że początek sezonu nikogo nie zadowala, ale cały czas wychodzę z założenia że ciężka, wykonywana przez nich praca w końcu przyniesie efekty. Ufamy graczom, których trener Warzycha wybrał sobie w okresie przygotowawczym - zaznacza Kapica.
autor: ŁM

Przeczytaj również