Adrian Sikora: "Niesatysfakcjonujące nas wyniki i zmiana trenera"

23.02.2017
W bielskim Podbeskidziu - po raz kolejny w trakcie przerwy w rozgrywkach - doszło do licznych zmian kadrowych. Trener Jan Kocian pozbył się graczy sprowadzonych latem pod kątem gry w zespole prowadzonym przez Dariusza Dźwigałę. Nowe Podbeskidzie będzie mocniejsze?
Norbert Barczyk/Pressfocus

W październiku Jan Kocian „zluzował” Dariusza Dźwigałę na stanowisku szkoleniowca Podbeskidzia. Z drużyną zbudowaną przed startem sezonu przez swojego poprzednika, z myślą o grze o awans, pierwszą część sezonu zakończył na odległej 9. pozycji. Przed startem drugiej odsłony rywalizacji słowacki szkoleniowiec „posprzątał” szatnię. Drużynę opuściło, biorąc pod uwagę także graczy wypożyczonych, aż 11 zawodników, w tym 5 sprowadzonych latem. – Wpływ na zmiany kadrowe miały zarówno niesatysfakcjonujące nas wyniki, jak i zmiana trenera. Jan Kocian ma inną wizję od Dariusza Dźwigały, chciał piłkarzy o innej charakterystyce – klaruje odpowiedzialny za dział skautingu w klubie Adrian Sikora. – To nie jest tak, że trener Dźwigała sobie, a trener Kocian sobie. Zmian kadrowych proszę w ten sposób nie odbierać. Letnie transfery opiniował i akceptował dział sportowy. Niestety nie wszystkie były trafione, z różnych przyczyn. W niektórych przypadkach być może zabrakło czasu. Chciałbym podkreślić, że niektórzy zawodnicy chcieli odejść, bo mało grali, a zależało im na systematycznych występach – dodaje były zawodnik Podbeskidzia.

Szeregi „Górali” wzmocnili m.in. Lubos Kolar i Peter Sladek, którzy pod Klimczok trafili ze Spartaka Myjava na zasadzie wolnych transferów. Gorącym orędownikiem sprowadzenia ofensywnego duetu był ich rodak sprawujący pieczę nad drużyną. – Wraz z Sławkiem Cienciałą [drugi członek działu skautingu – red.] często jeździliśmy do naszych sąsiadów na mecze ligowe, dlatego mamy rozeznanie na rynku słowackim. Kolara i Sladka również widzieliśmy w akcji, ale w ich przypadku zdanie trenera Kociana było kluczowe, ponieważ zna ich bardzo dobrze – tłumaczy nasz rozmówca.


Łukasz Hanzel, Paweł Moskwik, sprowadzony w trybie awaryjnym Mariusz Malec, wypożyczony z Lecha Poznań Robert Gumny oraz trzech młodych piłkarzy powracających z wypożyczeń, czyli Bartosz Jaroch, Sebastian Madejski i Maciej Felsch – tak prezentują się w komplecie transfery dokonane przez bielski klub. Który z nowych graczy wiosną „odpali”? – Poczekajmy, zobaczymy, wszystko zweryfikuje liga. W ostatnich sparingach zespół prezentował się dobrze, ale to mecze o punkty są ważne. Podkreślić muszę, że jesteśmy zadowoleni z przeprowadzonych transferów – nieco wymijająco mówi Sikora. – Dobrze podczas przygotowań prezentował się Robert Gumny, wspomniani Słowacy również do zespołu wchodzą w dobrym stylu, transfer Mariusza Malca wymusiły kontuzje naszych obrońców. Może nie był to planowany ruch, ale wcześniej obserwowaliśmy tego zawodnika, więc nie braliśmy kota w worku. Myślę, że mamy lepszy zespół, na co wpłynęły nie tylko transfery. Piłkarze, którzy są z nami od dłuższego czasu solidnie przepracowali okres przygotowawczy, zrobili postępy. Dobry przykład stanowi postawa w sparingach Michała Janoty – dodaje po chwili.


Skoro Podbeskidzie personalnie jest mocniejsze, to... – Zawsze powtarzam, że dopóki jest szansa, to musimy walczyć. Na pewno nie odpuścimy walki o awans w tym sezonie. Jeśli nie uda nam się wrócić do Ekstraklasy teraz, to mam nadzieję, że zbudowaliśmy zespół gotowy do podjęcia wyzwania w kolejnych rozgrywkach – kończy Sikora, który liczy na końcowy sukces "Górali" i drużyny, w której występuje w wolnych chwilach od pracy na rzecz I-ligowca. Jako zawodnik wspiera lidera Profi Credit Bielski Ligi Okręgowej z Ustronia. Były reprezentant Polski jest wychowankiem Kuźni Ustroń.   

autor: KB

Przeczytaj również