"Ruch miał pierwszeństwo". Niebiescy jadą na obóz z „nieprzyjemnym” defensorem w składzie

02.02.2020

W poniedziałek piłkarze Ruchu Chorzów wyruszą na obóz do Rybnika – Kamienia. W gronie tych, którzy wsiądą do autokaru, jest między innymi Kacper Kawula, 22-latek z Jastrzębia. To najprawdopodobniej już ostatnie wzmocnienie Niebieskich, bo kadra wicelidera trzeciej ligi prezentuje się i tak okazale.

Marcin Bulanda/PressFocus

Kawula w Chorzowie przebywa już od kilkunastu dni. Zdążył zagrać w meczu sparingowym z Szombierkami, jak i w grze kontrolnej z Garbarnią Kraków w minioną sobotę. Wywarł na tyle pozytywne wrażenie, że w jego temacie pozostały już tylko formalności i podpisy na kontrakcie.

- W Ruchu czuję się bardzo dobrze. Chłopcy mi w pierwszych dniach pomagają, jeżeli czegoś nie wiem lub potrzebuję wsparcia – mówi 22-latek, który jesień, formalnie jako piłkarz GKS Jastrzębie, spędził na wypożyczeniu w Bytovii Bytów. W ekipie spadkowicza z pierwszej ligi był podstawowym zawodnikiem. Co prawda złośliwi mogą powiedzieć, że wyróżniał się przede wszystkim wpisami do protokołu, bo ujrzał jesienią aż 13 żółtych kartek, ale jednak w defensywie Bytovii był niezastąpiony. Początkowo wypożyczenie miało trwać rok, ale skończyło się tylko na sześciu miesiącach. W tym wypadku jednak nie sport miał decydujące znaczenie. - Chodzi o zdrowie... W grudniu jeszcze nie wiedziałem, jak to się wszystko potoczy... Mama mi dopiero powiedziała, jak przyjechałem do domu, co się dokładnie dzieje... Wspólnie z narzeczoną i całą rodziną usiedliśmy i postanowiliśmy, że kariera jest ważna, piłka to super sprawa, ale zdrowie i rodzina są najważniejsze... Postanowiłem więc zostać na Śląsku, blisko domu. Dojazdy z Chorzowa nie są żadnym problemem, pół roku tu spędzę. Trenerzy mnie widzą, więc ja też jestem zdecydowany – mówi środkowy defensor.

Jesienią o miejsca na środku defensywy Ruchu rywalizowali przede wszystkim Bartłomiej Kulejewski, Konrad Kasolik i Mateusz Iwan. W awaryjnych sytuacjach trener Bereta posiłkował się graczami ze środka pola, jak chociażby Michałem Mokrzyckim. - Środek defensywy to dla mnie optymalna pozycja. U trenera Jarosława Skrobacza w Jastrzębiu czasem byłem przerzucany z przymusu na defensywnego pomocnika lub też na bok, ale tam jednak nie czuję się tak dobrze – przyznaje pochodzący z Jastrzębia i przez lata związany z GKS zawodnik.

W poprzednich sezonach Kawula grał na poziomie pierwszoligowym (GKS Jastrzębie), lub też drugoligowym (Bytovia). Teraz będzie chciał powrócić na szczebel centralny. - Nie wiem jeszcze czy w Chorzowie głośno się mówi o awansie, ale zespół ten ma potencjał. Ekipa bardzo dobrze się prezentuje, na treningach ostro zasuwamy, wiemy o co walczymy – mówi 22-latek, który w pierwszej kolejności chce sobie wywalczyć miejsce w pierwszym składzie. - Jako nowy zawodnik chce wywalczyć miejsce, grać jak najwięcej. Rywalizacja zapowiada się ciekawa – mówi zawodnik, który w sparingu z Garbarnią przebywał na boisku w pierwszej połowie, kiedy to chorzowianie prezentowali się lepiej. - Jest to na pewno agresywny, nieprzyjemny dla rywala zawodnik. Dobry w odbiorze, wzmocni rywalizację na środku – chwali Kawulę trener Łukasz Bereta.

Nowy zawodnik Ruchu, chociaż oficjalnie jeszcze cały czas ten status nie jest potwierdzony, chwali sobie pierwsze dni w Chorzowie pod względem sportowym. - Nie wiem czy to w porównaniu z Bytovią krok do przodu czy do tyłu, latem się przekonamy, ale wiele spraw może się podobać. W Bytovii takich kamizelek GPS nie mieliśmy. Treningi również są ciekawe, urozmaicone. Wiele zajęć z piłką, mało biegania bez piłki, przede wszystkim jest w grach. Biegania samego w sobie jest mało, a tego piłkarz jednak nie lubi – uśmiecha się Kawula.

Kawula zimą miał także ofertę z Pniówka Pawłowice. Fakt, że w ogóle miał dylemat przy wyborze między czternastokrotnym mistrzem Polski, a drużyną, dla której – z całym szacunkiem dla Pniówka – awans na szczebel centralny raczej nie będzie celem, budził zastanowienie wśród kibiców z Chorzowa. - Była propozycja z Pniówka, faktycznie. Rozmawiałem z trenerem Łukasikiem, ale Ruch był pierwszy, od razu lojalnie uprzedziłem. W Chorzowie fajnie to wygląda, przyszedł do drużyny Łukasz Janoszka, to także pewien sygnał. Jest plan by iść wyżej, to mnie przekonało, bo ja chcę grać wyżej. Pniówek będzie grał głównie w trzeciej lidze, a ja chcę iść wyżej – tłumaczy Kawula.

W kadrze na sobotni mecz z Garbarnią znalazło się 23 zawodników. A trzeba pamiętać jeszcze o nieobecnych: Patryku Sikorze, Mateuszu Duchowskim, Konradzie Kasoliku. W sobotnim meczu szansę więc po raz kolejny dostali tacy zawodnicy jak: Wiktor Cioch, Jakub Słota czy 17-letni Jakub Siwek. Nie należy również zapominać o młodzieżowych reprezentantach Polski U-16, Piotrze Starzyńskim i Mateuszu Lippie, którzy jesienią już trenowali z pierwszą drużyną, czy 17-letnim Mateuszu Gajdzie ze Śląska Świętochłowice, który także walczy o angaż w Ruchu. Nic więc dziwnego, że w Ruchu zaczyna się rywalizacja nie tylko o miejsce w pierwszej jedenastce, ale nawet o meczową osiemnastkę. Swoją wartość na boisku musi udowodnić nawet Łukasz Janoszka. - Łukasz ma jeszcze duże rezerwy, musi się przyzwyczaić, że partnerzy mogą grać słabiej niż w jego poprzednich klubach. A wszyscy młodzi zawodnicy w klubie zostaną, będą walczyć o miejsce w kadrze. Mogą grać jeszcze w juniorach, a latem ponownie damy im szansę – mówi Łukasz Bereta, który nie spodziewa się już nowych twarzy przy Cichej.

Niebieskich teraz czeka zgrupowanie w Rybniku. W jego trakcie zagrają dwa sparingi, z GKS-em Tychy (środa) oraz z Hutnikiem Kraków (sobota). - To także czas dla zawodników, by przebywali ze sobą nie tylko na boisku, ale i poza murawą. By złapali jeszcze lepszy kontakt – dodaje szkoleniowiec Niebieskich.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również