Pierwszy transfer w regionie. Jastrzębiu dał się we znaki

05.01.2019

Jest pierwszym wzmocnieniem siódmej drużyny pierwszej ligi. Ale na pewno dla kibiców przychodzących na stadion w Jastrzębiu nie jest anonimem. Hubert Gostomski, bo o nim mowa, jest graczem Jagiellonii Białystok, ale do Jastrzębia trafił na półroczne wypożyczenie.

Łukasz Sobala/Press Focus

GKS Jastrzębie pierwsze zajęcia przed drugą częścią sezonu ma zaplanowane na środę, 9 stycznia. Kto z nowych piłkarzy pojawi się na zajęciach? Jedynym pewnikiem na ten moment jest 20-letni Hubert Gostomski, który jako bramkarz Jagiellonii Białystok ostatnie półtora sezonu spędził na wypożyczeniach. Najpierw w drugoligowej ekipie Radomiaka Radom, a następnie w zespole spadkowicza z ekstraklasy, Bruk-Bet Termalice Nieciecza.

Nowi koledzy dla Gostomskiego nie są większą tajemnicą, bo zarówno w drugiej lidze, jak i w pierwszej przyszło mu rywalizować właśnie z drużyną ze śląska. Co prawda jesienią w barwach spadkowicza z ekstraklasy na boisku w Jastrzębiu się nie pojawił, ale... - pamiętam ten mecz doskonale, dwukrotnie prowadziliśmy, ale dobrze się to nie skończyło dla nas. Jastrzębie było i jest groźne, bo śledziłem rozgrywki pierwszej ligi i mecze tej drużyny – mówi były już zawodnik drużyny z Niecieczy, która wspomniany mecz przegrała 4:2. A nasz bohater jesienny bilans w barwach tej drużyny zakończył na pięciu występach. Głównie przyczyną była jednak kontuzja, złamanie kości strzałkowej w drugiej połowie września.

Dużo mocniej Gostomski dał się we znaki ekipie z Jastrzębia w poprzednim sezonie. Jako bramkarz wówczas Radomiaka w Radomiu przyczynił się do zdobycia jednego punktu, zaliczając kilka bardzo pewnych interwencji, natomiast w Jastrzębiu swojej drużynie wręcz „załatwił” trzy punkty. - Remis w pierwszym spotkaniu wzięliśmy z pocałowaniem ręki, bo GKS miał wiele sytuacji bramkowych, a my wyrównaliśmy w samej końcówce, natomiast mecz w Jastrzębiu to był pojedynek zwrotny dla nas, wygraliśmy i to było najważniejsze – wspomina pochodzący z Warszawy bramkarz, który zapomniał o jednej dość istotnej rzeczy z tego spotkania. - No tak, obroniłem rzut karny, nie chciałem o tym wspominać, to przez skromność – dodaje z uśmiechem. Wykonawcą tej jedenastki był wówczas Kamil Jadach.

Gostomski nie ukrywa, że drużynę GKS wspomina bardzo pozytywnie. - Zarówno z ubiegłego sezonu, jak i z tego – dodaje bramkarz, który w ekipie Radomiaka opuścił tylko jedno spotkanie. Teraz ma jasny cel. Po nieudanej jesieni wrócić do gry, przypomnieć się kibicom, nie tylko z Jastrzębia i systematycznie się rozwijać. - To jest w moim wieku najważniejsze – dodaje. Z pewnością ma na to szanse, bo trener Jarosław Skrobacz chociaż powodów do narzekań ogólnie nie ma, to jednak kilkukrotnie zwracał uwagę właśnie na bramkę. - Przyda nam się większa rywalizacja między słupkami, to będzie tylko z korzyścią dla drużyny – mówi trener siódmej drużyny I ligi, u którego pewniakiem w bramce był do tej pory 25-letni Grzegorz Drazik.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również