"Grubą krechą odciąć ostatnie pół roku". Były reprezentant młodzieżówki zagra w Ruchu?

09.01.2020

Ruch Chorzów rozpoczął przygotowania do rundy wiosennej III-ligowych rozgrywek. Wśród piłkarzy sprawdzanych przez sztab trenera Łukasza Berety znalazł się były reprezentant polskiej młodzieżówki, Piotr Kwaśniewski. -  Wierzę, że jeszcze wrócę na najwyższy poziom, a kto wie - może uda się to zrobić właśnie z "Niebieskimi"? - zastanawiał się po pierwszych zajęciach z chorzowianami 22-latek.

Rafał Rusek/PressFocus

Ślad gliwicki

Na pierwszym treningu chorzowian pojawiło się trzech nowych graczy. Co ciekawe, każdy z nich był, lub jest związany z Piastem Gliwice. Łukasz Krakowczyk ma przy Okrzei ważny kontrakt, Adam Tymiński jesienią grał w rezerwach Mistrzów Polski, zaś Piotr Kwaśniewski w akademii "Piastunek" uczył się gry w piłkę. - Ale to nie kwestia jakichś znajomości w Gliwicach. Szukamy po prostu zawodników, którzy nie mieli ostatnio wielu rozegranych minut na wyższym szczeblu, ale na co dzień trenują profesjonalnie - tłumaczy ów zbieg okoliczności trener Ruchu, Łukasz Bereta.

Najciekawszym CV z wymienionej trójki może się pochwalić Kwaśniewski. O ile Krakowczyk dotychczas błyszczał głównie w "dwójce" gliwiczan, a Tymiński nawet nie "liznął" jeszcze seniorskiej piłki na wyższych szczeblach, to 22-letni boczny obrońca w swoim dossier ma już na koncie dziesiątki występów na zapleczu Ekstraklasy. - Ale pół roku był jednak w IV lidze, z różnych względów miał problem ze znalezieniem klubu - zaznacza trener Bereta. - Mimo, że jest ograny na wyższym szczeblu, nigdy nie weźmiemy kogoś w ciemno. Zawsze chcemy, by dana osoba najpierw z nami potrenowała nie tylko po to, by sprawdzić czy pod kątem piłkarskim udźwignie ciężar gry w Ruchu, ale też jak wygląda pod względem zdrowia, no i czy odnajdzie się w szatni "Niebieskich". Wiadomo, że to wyjątkowa na tle innych drużyna - wyjaśnia szkoleniowiec chorzowian.

Pracował, nie zwątpił

- Chcę się odbudować i grubą krechą odciąć ostatnie pół roku - wyjaśnia stanowczo Kwaśniewski pytany o to, dlaczego po udanej przygodzie z Wigrami Suwałki wylądował w IV-ligowym Gwarku Ornontowice, a teraz próbuje sił tylko szczebelek wyżej. - Nie chcę się nad tym rozwodzić. Sporo się wydarzyło. Były osoby, które mi nie pomogły, były i takie, które pomóc chciały, tylko nie dochodziło do konkretnego finału - odpowiada wychowanek ŁTS-u Łabędy.

Jego kariera, u progu której dość regularnie grał w młodzieżowych reprezentacjach Polski, znalazła się na małym zakręcie w lipcu ubiegłego roku. Do Wigier trafił przed sezonem 2017/2018 z MKS-u Kluczbork, gdzie był podstawowym graczem, ale nie zdołał pomóc drużynie w uchronieniu od spadku z I ligi. Sam na zapleczu Ekstraklasy jednak pozostał, a dla ekipy z północnych krańców Polski rozegrał 43 mecze na tym poziomie. - Mógłbym zostać, ale powiedziano mi jasno: ściągamy młodzieżowców i będzie problem z graniem. Ja jestem ambitnym graczem, nie chcę być w zespole tylko po to, żeby w nim trenować. Zdecydowałem się odejść. Później działy się różne rzeczy. W końcu uznałem, że nie chcę zostawać zupełnie bez klubu i cofnąłem się aż do IV ligi. Nie chciałem tracić całej rundy, wiadomo, że kluby różnie potem na to patrzą, ktoś wyciągałby wnioski z tego, że przez pół roku nie grałem. Nie chciałem tracić czasu - tłumaczy swój krótki pobyt w Gwarku Ornontowice Kwaśniewski.

Do Ornontowic, celem złapania meczowego rytmu, trafił dopiero w październiku, na ostatnie siedem spotkań w roku. - Długo się łudziłem, że zdążę jeszcze znaleźć coś wyżej, ale kadry były pozamykane, więc trzeba było realnie na to spojrzeć. A Gwarek namawiał mnie na grę od dłuższego czasu - wspomina zawodnik który od razu zakładał, że zimą wróci do poszukiwania pracodawcy z wyższej półki. - Pracowałem chyba nawet więcej, niż zawodnicy Ekstraklasy. Miałem dwa-trzy treningi dziennie. Mam znajomego trenera z czasów juniorskich, który pracował ze mną indywidualnie na siłowni i boisku. Czuję nawet, że podniosłem umiejętności, choćby w grze lewą nogą. Gdyby ktoś spędzał ze mną wówczas każdy dzień zobaczyłby, że nie zwieszałem głowy i się nie poddawałem - mówi Kwaśniewski, pytany o to, czy jesienią nie zwątpił nieco w swoją piłkarską przyszłość.

Wrócić i nie tracić czasu

- Skupiam się na teraźniejszości. Chcę od początku pracować z drużyną i nie tracić zimy tak, jak straciłem lato. Jeśli przekonam do siebie trenerów i Ruch się na mnie zdecyduje, na pewno nie będę czekał nie wiadomo na co - deklaruje Kwaśniewski pytany o to, jak zapatruje się na testy przy Cichej.

22-latek na bieżąco śledził, jak "Niebiescy" pikują w piłkarskiej hierarchii. Kiedy ocierał się o kadrę pierwszej drużyny Piasta, w której gwiazdą był jeszcze grający dziś przy Cichej Tomasz Podgórski, gliwiczanie rywalizowali z chorzowianami w Ekstraklasie. Już w I lidze wraz z kolegami z Wigier "przyklepał" historyczną degradację Ruchu do ligi II, biorąc udział w wygranym z prowadzonymi wówczas przez Dariusza Fornalaka chorzowianami 6:0. - Skrupulatnie śledziłem te wydarzenia. Patrzyło się na to z przykrością. Klub z taką historią nie powinien być w miejscu, w którym się dziś znalazł. Wiem, że w Chorzowie wszystko idzie już w lepszym kierunku. Widać zresztą nawet różnicę między początkiem sezonu a tym, co było na koniec rundy - zauważa prawy obrońca. 

Teraz chciałby szybko znaleźć uznanie w oczach szkoleniowca, o którym sporo słyszał w Ornontowicach, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu pracował Bereta. - Kierownik drużyny sporo opowiadał, mówiąc o nim w samych superlatywach. Podobne rzeczy słyszałem od kolegów w szatni - potwierdza Kwaśniewski, po chwili opowiadając o tym jak trafił na Cichą. - Na początku grudnia trener Bereta dzwonił, zapraszając mnie na sparing właśnie z Gwarkiem. Miałem jednak wtedy telefony z II ligi i powiedziałem otwarcie, że nie chcę go zwodzić, przyjeżdżać tylko po to, by za chwilę powiedzieć, że jednak ruszam gdzie indziej. Dlatego zagrałem wówczas w drużynie Gwarka. Kilka dni temu zadzwoniłem zapytać, czy wciąż jest opcja pokazania się w drużynie z Chorzowa. Usłyszałem że tak, no i jestem - uśmiecha się prawy obrońca, który chciałby związać się z "Niebieskimi". - Ruch jest dla mnie realną opcją. Nie wiem, czy trener już widzi mnie w swoim zespole, czy chce dopiero moją przydatność ocenić. Ja przyjechałem tu po to, by pokazać się z najlepszej strony. Ruch chce się odbudować i ja chcę się odbudować. Wierzę, że jeszcze wrócę na najwyższy poziom, a kto wie - może uda się to zrobić właśnie z "Niebieskimi"? - zastanawia się 22-latek.

autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również